niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 9.

Rozdział 9. - Najgorszy Sylwester ever !

[...]

Weszliśmy do klubu. Muzyka była świetna. Usiedliśmy przy naszym stoliku, a Rocky z Ell'em poszli zamówić drinki. Chwilę posiedzieliśmy i rozmawialiśmy. Powoli impreza się rozkręcała. Przychodziło co raz to więcej ludzi. Pierwsi na parkiecie bawili się Elll z Rockym. Potem dołączyła do nich Rydel z Riker'em. Siedziałam sama z Ross'em i czekałam aż on poprosi mnie na parkiet. Siedzieliśmy w ciszy i patrzeliśmy jak bawią się inni. Chwilę milczenia przerwał blondyn.
- Pięknie wyglądasz kochanie. 
- Dziękuję. Ty też. - powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
- Muszę ci coś powiedzieć. 
- Tak ? 
- Kocham cię najbardziej na świecie i nigdy w życiu cię nie zdradzę. Obiecuję.
- Ej, ej, ej. Ross. Coś ty nabroił ? - zaniepokoiłam się tą jego słowami. 
- Nic nie przeskrobałem. Tylko mówię ci prawdę. 
- Nie ściemniasz ? 
- Nie. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - pocałowaliśmy się. 

Oczywiście przerwał nam Rocky :
- Koniec tego miziania! Na parkiet ale migiem! Macie się bawić a nie! Pogadać to sobie możecie w domu! - zaśmiał się brunet. - Już was tu nie widzę. 
- Wyrzucasz nas ? - mówiąc zaśmiałam się.
- Tak. Idźcie się pobawić.

Poszliśmy na parkiet i przetańczyliśmy kilka piosenek. W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że nie ma już nikogo na parkiecie. Postanowiliśmy zostać do końca piosenki i wrócić do pozostałej gromadki. 

- Ej ! Co za rodzeństwo. Nie mogliście ma mnie poczekać ? - powiedział Ross.
- Z czym braciszku ? - zaśmiał się Riker.
- No z tym wszystkim. - wszyscy zaczęli się śmiać. 

Każdy z nas był w szampańskim nastroju. Z Rydel postanowiłyśmy zostawić chłopaków w swoim towarzystwie, a my poszłyśmy trochę się rozerwać i oczywiście znaleźć kogoś dla blondynki. Zaczęliśmy tańczyć i zaraz koło Delly pojawiło się dwóch przystojniaków. 

- Oo kochana ! Ale masz powodzenie ! - krzyknęłam do niej. 

Blondynka nic mi nie odpowiedziała tylko zaczęła się śmiać. Po jakimś czasie wróciłyśmy do chłopaków, aby zobaczyć jak się czują i czy w ogóle jeszcze kontaktują, bo oni i alkohol to niezbyt dobre połączenie. Podeszłyśmy do stolika. Ross z resztą ekipy całkiem nieźle się bawili. Byli nieźle wstawieni. Rocky wyrwał jakąś dziewczynę. Tylko brakowało mi Ell'a. Na szczęście pojawił się po chwili też z dziewczyną. To nie za bardzo spodobało się Rydel. Widziałam to po niej. Moim zdaniem choć nie przyznawała się do tego, to w głębi duszy była bardzo zazdrosna o Ell'a. Byłam tego pewna, ale nie chciałam drążyć tematu, bo w końcu przyszliśmy tu, żeby dobrze się bawić !

W pewnym momencie coś mnie tknęło i spojrzałam na telefon. Miałam 15 nieodebranych połączeń. Wszystkie były od Max'a. Max'a ? Hmm. Dziwne - powiedziałam do siebie. Postanowiłam do niego oddzwonić i zapytać, co się stało.

*rozmowa telefoniczna*

- No cześć braciszku. Co się stało ? - zaczęłam.
- Gdzie teraz jesteś ? 
- No w tym nowym klubie, co ci mówiłam. A czemu pytasz ? Czy coś cię stało ? 
- Tak. Mama jest w szpitalu. Miała wylew. Jest w ciężkim stanie. 
- Że co ty powiedziałeś ? Jak to w szpitalu ?
- Tak jak ci mówię. Cały czas do ciebie wydzwaniałem, a ty nie dawałaś znaku życia. 
- Tak, wiem. Tu jest głośna muzyka i nie słyszałam telefonu. Przyjedź po mnie. Muszę być teraz z mamą i z wami.
- Ok. Będę za pięć minut.
- Czekam. 

*ponownie klub*

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam od Max'a. Po tym, co mi powiedział od razu wytrzeźwiałam. Zostawiłam wszystkie moje rzeczy w klubie i wybiegłam z pomieszczenia. Czekałam chwilkę. Zauważyłam samochód brata i od razu do niego wsiadłam. 

- No hej. Powiedz mi w ogóle jak do togo doszło.
- No więc tak. Mama przygotowywała się na wyjście z tatą i państwem Lynch na Sylwestra. W pewnym momencie zemdlała. Dobrze, że ojciec był w pokoju i szybko wezwał pomoc. Lekarze mówią, że gdyby nie on, to nie wiadomo czy mama by żyła.
- Masakra. Dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć ? Czemu mama ? 
- Nie wiem. Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie, ale chyba nikt jej nie zna.
- Poczekaj. Zadzwonię do Rydel i powiem, żeby mnie nie szukali. - zaczęłam kręcić się po samochodzie, ale nigdzie nie mogłam znaleźć mojej torebki. - Max. Chyba zostawiłam telefon w klubie. Moglibyśmy się cofnąć po niego  ?
- Jasne. 

Po jakiś dwóch minutach byliśmy ponownie przed klubem. Weszłam do środka, ale to co zobaczyłam dobiło mnie do końca.. Zobaczyłam jak Ross, mój Ross całuje się z jakąś inną 'dziunią'. Byłam strasznie wkurzona. Podeszłam do stolika. On nawet tego nie zauważył. Postanowiłam wylać na niego sok który stał na stole. On przerwał tą żałosną scenę i powiedział :

- Coś ty do cholery idiotko zrobiła !
- Idiotko ? Trzy godziny temu byłam jeszcze twoim skarbem. Mówiłeś, że mnie kochasz, że nigdy mnie nie zdradzisz. A tu proszę ! Ty skończony bydlaku!
- Van, co ty tu robisz ? Kochanie, ja ci to wszystko wytłumaczę. To nie tak jak myślisz.. Obiecuję.
- Obiecanki cacanki. Wytłumaczyć to możesz tej dziuni obok ciebie a ode mnie się odwal ! 

Wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam z dyskoteki z płaczem. Wsiadłam do samochodu. 
- Co ci jest siostra ? - spytał.
- Nic.
- No przecież widzę.
- Nic mi nie jest. Możemy już jechać  ?
- No dobrze, dobrze. 

Po dłuższej chwili byliśmy już przed szpitalem. 

- Trzymaj. - powiedział Max podając mi chusteczkę. - Cała się rozmazałaś.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego z niechęcią.
- To może teraz powiesz mi co się stało ?
- No dobrze. Widać, że nie dasz mi spokoju.. Ross mnie zdradził - wymamrotałam przez płacz.
- Co takiego  ?
- To co usłyszałeś. Weszłam do klubu po torebkę i zobaczyłam jak się obściskują. To było obleśne. Jeszcze kilka godzin temu obiecał mi, że nigdy mnie nie zdradzi, że mnie kocha. A tu proszę. Jakie to życie jest do dupy !
- Nie no. Zabiję go, za to, co ci zrobił. - powiedział Max ze złością.
- Przestań braciszku. Poradzę sobie z nim sama. A teraz chodź do mamy. 
- No niech ci będzie. Tym razem odpuszczę. - uśmiechnęłam się do niego i poszliśmy.

Po chwili byliśmy już na górze. Czekaliśmy, aż lekarze wyjdą z sali mamy i powiedzą nam coś więcej o jej stanie zdrowia.. Tata nie mógł już usiedzieć i poszedł do pokoju lekarzy spytać o zdrowie mamy. W tym samym momencie mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go z torebki i wyświetliło mi się zdjęcie Rydel.
- To on ? - spytał Max.
- Nie. Rydel. Lepiej odbiorę.

*rozmowa telefoniczna*

- No co tam Rydel ? - zaczęłam.
- Gdzie ty jesteś kochana? Wszyscy cię szukamy.
- Oo. Doprawdy ? Wszyscy ? 
- Tak. A Ross już dostaje szału. 
- Oo. A powiedział ci co się stało ? 
- Nie. A coś się stało ?
- Nie. Nie ważne. 
- Ważne, ważne.
- Powiem ci później. 
- No dobra. To chociaż powiedz gdzie jesteś.
- W szpitalu.
- Czy ja dobrze usłyszałam ? Co ty tam o tej porze robisz ?
- Tak. Dobrze słyszałaś. Max po mnie przyjechał. Mama jest w szpitalu. 
- Ale jak to ? 
- No normalnie. Miała wylew. 
- O cholera. Zaraz tam będziemy. Nie, Rydel. Nie chcę żebyście przejmowali się moimi problemami, a zwłaszcza Ross. Pogadamy innym razem. 
- No dobrze. Jak sobie chcesz. 
- Dziękuję. Ale obiecaj mi, że jutro wpadniesz do mnie i wszystko mi opowiesz. 
- Zobaczę.
- Nie ma zobaczę. Masz jutro przyjść i koniec.
- No ok, ok. Niech ci już będzie. Przyjdę.
- No i oto mi chodziło.
- Ja już muszę kończyć. Miłej zabawy wam życzę. 
- Dzięki. Szkoda, że ciebie tu z nami nie ma. Buziaki. Czekam na ciebie jutro.
- Bobrze. Pa. 
- No pa.

Podeszłam do okna i zobaczyłam pełno fajerwerków na niebie. Właśnie wybiła północ. Po chwili dołączył do mnie Max.
- Szczęśliwego Nowego Roku siostra ! Żeby ten rok był o 100% lepszy od poprzedniego. Żebyś była zawsze szczęśliwa i więcej nie spotykała 'dupków' na swojej drodze.
- Dziękuję ci braciszku. Tobie też wszystkiego najlepszego ! - powiedziałam przytulając się do niego. 

 W tym samym momencie wrócił tata od lekarzy.
- No i jak mama ? Mów. - powiedziałam z niecierpliwością.
- No co u mamy ? Wszystko dobrze. Jej stan jest stabilny. Wybudziła się już. Podobno gdyby nie ja, to nie było by jej już z nami, bo wylew był bardzo rozległy i gwałtowny.
- Tak się cieszę. Jedno szczęście. Możemy do niej wejść ? 
- Nie. Jeszcze jest słaba. Ale lekarze mówią, że możemy się z nią zobaczyć przez szybę. 
- No to na co czekamy ? Idziemy !

Rzeczywiście wyglądała na słabą. Kiedy nas zauważyła to widać było, że się bardzo ucieszyła.. Siedzieliśmy przy niej jeszcze kilka godzin. W domu byliśmy coś koło 6.00.

Weszłam do mojego pokoju i poszłam pod prysznic, bo nie mogłam zasnąć. Przebrałam się w piżamę i sięgnęłam do mojego pamiętnika. 


Kochany pamiętniczku! 

Ten rok był znośny. Ale ten Sylwester jak z najgorszego horroru. Nie dość, że mama wylądowała w szpitalu w ciężkim stanie, to jeszcze zdradził mnie chłopak jak mnie nie było przez zaledwie pięć minut ! Na szczęście z mamą jest już znacznie lepiej. A Ross'a nie mam zamiaru widzieć na oczy po tym co mi zrobił ! Nienawidzę go za to. Mam nadzieję, że ten rok nie będzie aż taki straszny niż końcówka poprzedniego.

Odłożyłam pamiętnik na stolik i sięgnęłam po telefon. Chciałam sobie włączyć muzykę. Wtedy zauważyłam dziesięć nieodebranych połączeń od Ross'a i sms :

Vanesso, kochanie. Przepraszam. Daj mi się wytłumaczyć. Nie zrobiłem tego umyślnie. Byłem pijany. Bardzo cię przepraszam za to wszystko. Chciałbym się z tobą zobaczyć i porozmawiać na spokojnie. Jeszcze raz przepraszam i czekam, na twoją odpowiedź. 
PS. Kocham cię nad życie, a to zdarzenie to był jeden, wielki błąd.
                                       ~ Ross.

Po przeczytaniu tego sms'a włożyłam słuchawki do uszu i rozpłakałam się. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam..

















Hej, hej Kochani ! Mamy 9. rozdział ! :* Jak Wam się podoba ? Moim zdaniem jest nawet, nawet. Ale to zostawiam do Waszej opinii. Dziękuję Wam za to, że jesteście ze mną i komentujecie. To naprawdę pomaga ! <3 Jak Wam minął tydzień ? Kiedy macie ferie ? Opowiadajcie. Bo mi ferie zaczynają się już od 20. stycznia. Aww. ;3 Tyle wolnego. Już nie mogę się doczekać. Nie rozpisuję się tyle. ^^ Czekam na Wasze komentarze z niecierpliwością. <3 Kocham Was. Buziakii. ;* ;*



Tutaj macie piosenkę R5 - If I Can't Be With You. 






`Beata`






5 komentarzy:

  1. Fajny, fajny, oh ten Ross i jego pocałunek, super rozdział a ferie to dopiero na koniec lutego mam, ale udanych ferii :* :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. A tobie współczuję. Niech Ci ten czas do tych ferii szybko leci. ! ;*

      Usuń
  2. Cudowny rozdział...... Ahhhh ten pijany Ross..... Nie chciałabym takiego sylwestra....... Mam nadzieję, że jej mama wyzdrowieje, a oni się pogodzą....... z niecierpliwością czekam na następny :3
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pier**le! Co za idiota! Jak on mógł jej to zrobić. Kocham go, ale normalnie zabiłabym za takie coś. Rozdział oczywiście genialny! Współczuje Van takiego sylwestra...A mi ferie też zaczynają się od 20! I bardzo dobrze bo już nie wytrzymuję w tej szkole... Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając to się wzruszyłam,gdybym nie znała Ross'a to pewnie by mocno oberwał i w opowiadaniu nalezy mu sie to i to bardzo jak on mógł hehe pozdrawiam i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ. <3