wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 21.

Rozdział 21. - Jaki zwariowany dzień !

[...]

Otworzyłam drzwi i ujrzałam Ross'a. 

- Hej kochanie. - przywitał się.
- Mhm, wchodź. Mamy do pogadania. - powiedziałam i wpuściłam blondyna do środka.
- Co ty taka naburmuszona ?
- Ja ? To może ty mi wyjaśnisz coś..
- Ale co ?
- Nie udawaj. Myślisz, że nie wiem ?
- No ale czego ? Kurde Alex zlituj się.. Powiedz o co chodzi.
- Chodzi o to, że mnie dziś okłamałeś i więcej czasu ostatnio poświęcasz Emily niż mnie. Kur*a to ona jest twoją dziewczyną, czy ja ?
- Nie unoś się tak.. Złość piękności szkodzi. 
- Nie przeciągaj struny..
- Kochanie. Nie bądź zła. Nie spotykam się z Emily, bo jest ładna, tylko z takiego powodu, że mam do niej małą prośbę..
- Jaką ?
- Nie mogę ci powiedzieć, ale obiecuję, że dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. 
- Niech ci będzie, ale czemu akurat z Emily ?
- Eee. Ktoś tutaj jest zazdrosny.
- Ja ? Pff. - odpowiedziałam stojąc odwrócona do niego.
- Nie fochaj się. Obiecuję, że to będzie bardzo miła niespodzianka. - podszedł do mnie złapał mnie od tyłu i mocno przytulił. - To jak ? Wszystko już ok ?
- Mhm. Tylko pamiętaj. Jak coś nawywijasz, to życia nie masz. Rozumiesz ? - nic mi na to nie odpowiedział, tylko pocałował mnie namiętnie. 
- Kocham cię. - szepnął mi do ucha.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam. Spojrzałam na zegarek i wybiła właśnie 8. Skojarzyło mi się to automatycznie z 20th Century Fox. 
- Ross.
- Tak ?
- Co robisz jutro ?
- A co ?
- Chciałabym, żebyś pojechał jutro ze mną w jedno miejsce.. A raczej w dwa.
- A tak mniej więcej o której ?
- Z rana jakoś. Nie wiem.. 9.00 ?
- Oj nie będę mógł ci pomóc.  Jutro od 8.30 mam być na planie Austina&Ally. Przykro mi..
- No trudno. Poradzę sobie jakoś. 
- Ale wiesz co. Riker siedzi cały dzień w domu.. Rydel chyba też. Poproś jednego z nich, a na pewno z tobą pojadą. 
- No ok. Skoro nie możesz. 
- Ale nie jesteś zła ? 
- Niby z jakiego powodu ?
- No nie wiem. Że nie mogę z tobą jechać ?
- Nie. No coś ty. Poradzę sobie. 
- Na pewno ? 
- Tak. - odpowiedziałam, a chłopak zaczął mnie całować. 
- Kocham cię. - wyszeptał mi do ucha.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam.

Siedzieliśmy chwilę bez ruchu patrząc sobie w oczy. W tym momencie właśnie do domu weszła moja mama. 
- Stało się coś, że tak siedzicie ? - spytała. 
- Yy. Nie. Nic. - odpowiedziałam, kiedy się 'ocknęłam'.
- To może ja już pójdę. - zerwał się z kanapy Ross. - Jest dość późno.
- No faktycznie. - powiedziała moja mama spoglądając na zegarek. 
- Do zobaczenia jutro kochanie. - podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
Wychodząc mama puściła mu oczko, a on zrobił to samo. Wydawało mi się to bardzo dziwne.

- Mamo, co to było ? - spytałam.
- Ale co?
- No nie udawaj. Przecież widziałam. Co wy knujecie ?
- Co ? Córciu. Nikt nic nie knuje. 
- Mhm. Przecież widziałam. Dobra. Nie dogadam się z tobą. Idę pod prysznic, bo jutro muszę bardzo wcześnie wstać. 
- Dobranoc córeczko. 
- Dobranoc. - odpowiedziałam i poczłapałam do swojego pokoju. 

Wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic. 


*

Po kąpieli ustawiłam sobie budzik na 6:30, nałożyłam słuchawki na uszy i po chwili zasnęłam. 


*Następny dzień*

Wstałam równo z dzwonkiem budzika. Ubrałam się w mój ulubiony zestaw, czyli t shirt i  moje ukochane szorty. Następnie poszłam do garderoby mamy, gdzie wisiały wszystkie moje sukienki. Niestety żadnej nie znalazłam na taką okazję. Jedna za długa, druga za krótka, a kiedy już znalazłam idealną okazało się, że się w nią nie mieszczę. Co za zwariowany dzień ! Wkurzyłam się, bo nie miałam się w co ubrać. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam zadzwonić do Delly może ona by coś poradziła. Chociaż była wczesna godzina, bo 7:21 to miałam nadzieję, że blondyna już nie śpi. 
Na moje szczęście nie spała. 

- Halo ?
- Hej kochana. Śpisz ? 
- Nie. 
- Super. Mogę do ciebie wpaść ? Mam sprawę.. A raczej dwie.
- No pewnie. Jestem u siebie. Czekam.
- Świetnie. Zaraz będę.

Uradowana zbiegłam na dół, ubrałam w pośpiechu buty i pobiegłam do Lynch'ów. Drzwi otworzył mi zaspany Rocky. Spojrzał się dziwnie na zegarek, potem na mnie i bez słowa wpuścił do domu. W mgnieniu oka byłam już w pokoju Rydel.

- Hej kochana. - przywitałam się z nią.
- No cześć piękna. 
- Delly słuchaj. Co dziś robisz ?
- Yy. No nic pewnie. Ross jest cały dzień na planie filmowy, więc prób nie możemy zrobić.. Myślałam, aby pójść do centrum handlowego.. Może pójdziesz ze mną ?
- Chętnie, ale w innym terminie. Mam do ciebie sprawę. Chciałabym, żebyś pojechała ze mną na lotnisko i potem do takiej jednej firmy na rozmowę kwalifikacyjną..
- Oo. Kochana. Starasz się o pracę ?
- Tak.. Właściwie już ją mam, ale muszę obgadać pewne szczegóły.
- To super. A jaka to firma ?
- Zobaczysz. To jak ? Pojedziesz ze mną ?
- Pewnie. A co zakładasz ?
- No właśnie. I tu jest problem..
- Nie masz co założyć ?
- Dokładnie.
- Nie martw się. Coś temu zaradzimy. Chodź. - powiedziała i poszłyśmy do jej garderoby. 


*

Nie minęło pół godziny, a już miałam założoną sukienkę. Rydel właśnie kończyła robić mi lekki makijaż. 

- No. Wyglądasz olśniewająco. Jeszcze tylko zrobimy ci falowane włosy i będziesz wyglądać jak milion dolarów. - powiedziała blondynka i zaczęłyśmy się śmiać.


Dokładnie o 8:15 byłam gotowa. Jak to Rydel powiedziała - wyglądałam jak milion dolarów. 
Czekałam na Rydel w jej pokoju, kiedy nagle wparował tam Riker. 

- Oo. Hej. - powiedział. - Nie wiedziałem, że jesteś.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- Wybierasz się gdzieś ?
- Tak. Na rozmowę kwalifikacyjną. 
- To świetnie. A gdzie jeżeli można wiedzieć ?
- Nie chcę zapeszać. Powiem, jak wrócimy z Rydel. 
- To wtedy tak. Zadzwonisz po i powiesz mi jak ci poszło ?
- Pewnie. 
- O czym plotkujecie ? - spytała Rydel wychodząc ze swojej łazienki.
- A o niczym. - odpowiedziałam jej z uśmiechem na twarzy..
- Mhm. Już w to wierzę. Ale no nic. To jak ? Gdzie jedziemy najpierw ?
- Na lotnisko. 
- Dobra. To ja idę po kluczyki i czekam na dole.
- Zaraz schodzę. - oznajmiłam, a Rydel poszła na dół. 
- Po co na lotnisko ? - wtrącił Riker.
- Ponieważ dziś wylatuje Olivia. - odpowiedziałam mu.
- Na wakacje ?
- Nie.. A no tak. Ty nic nie wiesz.. Olivia wyprowadza się na stałe do Polski. 
- Chodź Vanessa, chyba, że chcesz, żeby samolot nam uciekł. - krzyczała blondyna z dołu.
- Już idę. Zadzwonię później. 
- Powodzenia. - powiedział Riker i przytulił mnie.
- Nie dziękuję. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

Wyszłam z pokoju Delly i skierowałam się do jej samochodu. Wsiadając spojrzałam na zegarek. Była 8:45. Miałam nadzieję, że jeszcze złapiemy Olivię, bo ona nie wie, że ja będę na lotnisku. 


*

Na lotnisku byłyśmy równa 9:00. Myślałam, że nie zdążyłyśmy, ale udało się. Na początku wchodząc biegałam we wszystkie strony w poszukiwaniu mojej przyjaciółki. W końcu zauważyłam ją, jak siedzi w holu.. Podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno. 

- Tylko wracaj szybko. - powiedziałam.
- Alex. Jak ty tutaj ? Przecież masz spotkanie za chwilę. 
- No to co ? Chrzanić to. Przyjaciółka ważniejsza. Jak mnie nie przyjmą to zadowolę się czymś innym. 
- W to nie wątpię. Jesteś bardzo kreatywna. Haha
- A co się stało, że jeszcze nie odleciałyście ?
- Samolot ma opóźnienie. Wylatujemy o 9:55.
- To poczekamy.
- Ale przecież ty..
- Już ci mówiłam..
- No dobra niech ci będzie.

Siedziałyśmy i gawędziłyśmy sobie jeszcze z dobre pół godziny, kiedy odezwała się mama Olivii.

- Kończcie dziewczynki. - powiedziała mama Olivii. - Zaraz idziemy na odprawę.
- Już kończymy. - odpowiedziałam pani Parker. - Liv. Wracaj szybko. - przytuliłam ją, potem tę samą czynność powtórzyła Delly.
- Wracaj szybko. - dodałam i my poszłyśmy w swoją stronę, a Olivia z mamą w swoją.

*


W samochodzie podałam Delly adres i pojechałyśmy. Na moje szczęście do spotkania miałam jeszcze pięć minut.

- Serio ? 20th Century Fox ? Jak ty to zrobiłaś kochana ?
- No wiesz. Ma szię ten talent. Haha. A tak naprawdę, to dłuższa historia. Opowiem ci później, a teraz już lecę.
- Powodzenia kochana. - powiedziała Rydel i przytuliła mnie mocno. - Iść z tobą ?
- Jasne. Będzie mi raźniej.
- To idziemy.

Wyszłyśmy z samochodu i udałyśmy się w stronę wielkiego budynku.. Weszłyśmy do środka. Podeszłam do recepcjonistki i powiedziałam, że byłam umówiona z Jamesem Millerem. Kobieta sprawdziła, czy się zgadza i wpuściła nas. Pod same drzwi pana Millera odprowadził nas ochroniarz. Przed wejściem spojrzałam na zegarek i była 10:02. 

- Dobra, wchodzę. - skierowałam się do Delly. - trzymaj za mnie kciuki. 
- Nie martw się. Będzie dobrze. - odpowiedziała, a ja weszłam przez wielkie, czarne drzwi wprost do biura pana Millera.
*

Po niecałej godzince wyszłam z gabinetu cała uradowana, w szoku i z plikiem papieru w ręce. 

- I jak ? - spytała Delly wstając na mój widok.
- Nie no. Ja nie mogę w to uwierzyć, co teraz się dzieje. Chyba zaraz oszaleję.
- No ale to dobrze czy źle ? - dopytywała się blondyna.
- Bardzo dobrze. Dostałam główną rolę ! 
- To gratuluję kochana. Wiedziałam, że ci się uda.
- Wow. A ja nadal nie mogę w to uwierzyć. 
- Chodź. Jedziemy. Trzeba to uczcić. 

Zjechałyśmy windą na dół biurowca i wyszłyśmy z budynku. Weszłyśmy na parking, ale nie mogłyśmy znaleźć samochodu Delly. Szukałyśmy przez cały czas, obeszłyśmy cały parking i nic. 

- Ale jesteś pewna, że tutaj go stawiałaś ? - spytałam.
- Tak. No przecież byłaś ze mną.
- No fakt..
- Kurde, ale akurat teraz ?
- Ej. Patrz jest monitoring.. Może kamery wszystko nagrały.
- Dobry pomysł.. Tylko może najpierw zadzwonię po ojca. On więcej zdziała niż ja. - powiedziała Delly i chwyciła za telefon.

- I jak ? - spytałam jak już skończyła rozmawiać.
- Przyjedzie za jakieś pół godziny z Rikerem. 
- No to czekamy.. 
*

*godzinę później*

- No w końcu. - powiedziała Rydel, kiedy zauważyła nadjeżdżający samochód swojego brata. 

- Cześć córeczko. Mów co się stało. - powiedział Mark wychodząc z samochodu swojego syna.
- Cześć tato. A więc tak. Przyjechałam tutaj z Alex, bo miała rozmowę kwalifikacyjną. Zaparkowałyśmy samochód tutaj i poszłam z Alex na tą rozmowę. Kiedy wróciłyśmy samochodu już nie było..
- Hej. Wiecie jak tu ciężko zaparkować ? - wtrącił Riker, który właśnie do nas dołączył. 
- To jest najmniejszy problem. - odpowiedział mu Mark. 
- To co teraz robimy ? - spytała Rydel.
- Widzę, że tu są kamery, może one coś nagrały.. Ale wątpię, żeby nas dopuścili do nagrań. Chyba musimy zadzwonić na policję. - oznajmił i chwycił za telefon. 

*

*wieczorem, około godziny 19:00*

- No w końcu jesteście. - oznajmiła Stormie, która wyszła nam na przeciw. - I jak z tym samochodem ?
- Przyjechała policja, spisali protokół, obejrzeliśmy nagrania z monitoringu na których było widać dwóch chłopaków. A teraz trzeba czekać. Policja ich namierza. - odpowiedział Mark.
- Pewnie jesteście zmęczeni. Zapraszam na ciasto truskawkowe i pyszną kawę.
- Dziękuję pani Stormie, ale ja już muszę iść. Wpadnę innym razem. - wtrąciłam.
- No skoro musisz już iść. 
- Pa. - powiedzieli Rydel i Riker, po czym dziewczyna mnie przytuliła, a ja jej szepnęłam do ucha :
- Na pewno się znajdzie. Nie martw się. I przepraszam.
- Za co ?
- No bo gdyby nie ja, to samochodu by ci nie ukradli..
- Oj przestań. To nie twoja wina. To się mogło zdarzyć wszędzie.. Ale jesteś pewna, że nie chcesz wejść ?
- Nie. Naprawdę. Muszę pobyć trochę z mamą i powiedzieć, że znalazłam pracę.
- No skoro musisz.
- Pa.
- No pa. - odpowiedziała mi blondyna i przytuliła mnie.

Weszłam do domu i krzyknęłam :
- Mamo ! Gdzie jesteś ?
- W salonie. I nie krzycz tak dziecko, bo ogłuchnę.  - odpowiedziała mi.
- Super. Nie uwierzysz co się stało..
- No zobaczymy, ale najpierw musisz mi to powiedzieć.
- A więc tak.. Dostałam główną rolę w filmie! 
- To świetnie. Gratuluję ci córciu. Wiedziałam, że ci się uda. - przytuliła mnie.
- A ja wręcz przeciwnie. Myślałam, że może dostanę, jakąś poboczną rolę, może jedno zdanie, a tu popatrz..
- Super. Cieszę się razem z tobą. A teraz ja chcę ci coś powiedzieć. 
- No mów. Stało się coś ?
- A więc. Rozwodzę się z ojcem. To już wiesz. 
- No tak i co dalej ?
- I jest podział majątkowy. 
- No i ?
- I ja niestety nie mam tyle pieniędzy, aby spłacić ojca, dlatego musimy sprzedać dom. 
- Dlaczego od razu sprzedać dom ? Nie można tego jakoś inaczej rozwiązać ? 
- Niestety nie. I to znaczy, że musimy się stąd wyprowadzić..
- Ale jak to mamo ? Przecież musi być jakieś wyjście. 
- Córciu. W tej sytuacji nie ma. Wyprowadzamy się.






Witajcie Kochani. Mamy już 21. rozdział ! Jej. Chciałam Wam powiedzieć, że niedawno mój blog przekroczył 8000 wyświetleń! Tak się cieszę. *.* Mam nadzieję, że z każdym rozdziałem będzie Was coraz więcej. :D

Nie rozpisuję się za bardzo.. Byle do wakacji! <3
Kocham Was miśki. <3 <3
Do następnego. :****


Łapcie piosenkę, którą słucham w kółko. Mi się bardzo podoba. A Wam ?






`Becia`