poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 7.

Rozdział 7. - Urodziny Ross'a !

Kochany pamiętniczku !

Jej ! Te święta minęły tak szybko ! Dziś (29.12) jest dniem wyjątkowym dla mojego miśka. To właśnie dziś kończy 18. rok życia i od dziś jest pełnoletni !

*
Po śniadaniu umówiłam się z Olivią na zakupy. Długo chodziłyśmy po galerii i za nic nie mogłyśmy Ross'owi nic sensownego wybrać. Kiedy wróciłyśmy do domu wpadłyśmy na świetny pomysł. 
- Ej ! A może podarujesz mu siebie w prezencie. - rzuciła Olivia.
- Ale jak ? 
- No normalnie. Ubierzesz się jak milion dolarów, umalujemy cię ładnie i włosy zawiążemy ci w kokardkę. To musi się udać !
- No dobrze. To może być nawet świetny pomysł. - oznajmiłam. 
Zaczęłam się już powoli przygotowywać. Wybrałam to : 

a włosy spięłam w kokardkę. Po jakichś dwóch godzinach byłam gotowa.
*
O 16.00 byłam już pod domem Lynch'ów. Pech chciał, że zaczęło padać. Zapukałam i stanęłam tyłem do drzwi. Otworzył Ross z takimi słowami :
- Dzień dobry! Szuka pani kogoś ? 
- Tak, ciebie ! - powiedziałam, odwracając się do niego.
- Wow ! Kochanie, wyglądasz zjawiskowo ! - zaczął mnie całować. 
- Wszystkiego najlepszego misiaczku ! I przepraszam cię, że nie mam dla ciebie prezentu. Nie mogłam dla ciebie nic odpowiedniego znaleźć.
- Nic nie szkodzi kochanie. Ty jesteś dla mnie najlepszym prezentem na świecie ! - powiedział jeszcze raz mnie całując. - A prezent sobie jeszcze wybiorę. - spojrzał na mnie maślanymi oczami i 'puścił' mi oczko. - Kocham cię !
- Dobrze. - uśmiechnęłam się do niego. - Ja ciebie też. 
Po chwili byliśmy już w środku. W salonie było bardzo dużo ludzi. Wszyscy się wspaniale bawili. Postanowiłam opuścić to miłe towarzystwo i poszłam pomóc Rydel w kuchni.
- Hej, rydel. Może ci pomóc ? - spytałam.
- Oo. Kochana ! Z nieba mi spadłaś.
- Świetnie. To co mam robić ? 
- Możesz mi pomóc przy ozdabianiu tortu dla Ross'a. 
- Ok. 
Przygotowywałyśmy ciasto plotkując sobie jak zawsze. Przeszkodził nam Ell, który przyszedł poprosić Rydel do tańca. A że był troszkę 'wstawiony' to już mniejsza. 
- Rydel, serce ty moje. Chodź ze mną zatańczyć. - zaczął chłopak.
- Ell. Nie przeszkadzaj mi teraz. Nie widzisz, że jestem trochę zajęta ? Przyjdę za chwilę. - zaczęła się bronić blondynka.
- Obiecujesz ? 
- Obiecuję. 
- Wow. Rydel. Nic mi nie mówiłaś, że masz adoratora. No proszę, proszę. - rzuciłam.
- Van, nie nabijaj się. On nie jest żadnym moim adoratorem.
- Tak ? A jak wytłumaczysz to : "Rydel, serce ty moje" - zaczęłam naśladować Ell'a.
- Po prostu bredzi po alkoholu. Zresztą jak zawsze.
- Ty się tłumacz a ja swoje wiem.
- To tą twoją wiedzę zachowaj dla siebie. - powiedziała z uśmiechem. - A teraz chodź. Trzeba zanieść tort.
*
Weszłyśmy do salonu z tortem, chłopaki wzięli gitary i zaśpiewaliśmy Ross'owi 'Sto lat!'. Chłopak był bardzo zaskoczony. Po piosence każdy złożył mu życzenia. W końcu przyszła kolej na mnie. 

- No to tak kochanie. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, żebyśmy na zawsze byli razem, udanych koncertów i wszystkiego, wszystkiego najlepszego. Kocham cię misiu !
- Van, kochanie. Ja ciebie też kocham. - dałam mu buziaka. Przytuliliśmy się, a on dał mi jakąś karteczkę i szepnął mi do ucha. - Nie pokazuj tego nikomu. Będę czekał.
*
Po jakimś czasie pod pretekstem skorzystania z toalety wyszłam z przyjęcia i przeczytałam to, co mi napisał Ross. 


"Vanesso, kochanie ! Zrywajmy się stąd. Będę czekał na ciebie o 18.00 w  ogrodzie. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Czekam. 
                                  ~Ross."


Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 18.00. więc postanowiłam przejść niespostrzeżenie obok nieźle bawiącego się tłumu i pójść w wyznaczone przez Ross'a miejsce. Po chwili zobaczyłam ukochanego. Na przywitanie dałam mu buziaka.
- Dziękuję, że przyszłaś. - ucieszył się blondyn.
- Tak. A pro po to, po co nas tutaj ściągnąłeś ? Nie podoba ci się przyjęcie ?
- Podoba i to bardzo. Ale myślałem, że ten wieczór spędzę z moją dziewczyną sam na sam. 
- Oo. Jakiś ty słodki. 
- Wiem. A teraz chodź. Zmywajmy się stąd zanim się zorientują, że nas nie ma.
- To gdzie idziemy ? - spytałam.
- Zobaczysz.
*
Po około 20 min. byliśmy już na miejscu. Ross pokazał mi takie urocze miejsce na plaży.
- Ross. To miejsce jest przepiękne ! 
- Wiem. Zawsze tutaj przychodzę, żeby pomyśleć, lub napisać piosenkę. To jest takie magiczne miejsce dla mnie. Wiesz co ci powiem ? Nikt poza mną chyba nie wie o tym miejscu. Jak tutaj przychodzę to odcinam się od całego świata.
Położyliśmy się na piasku, patrzeliśmy się w niebo pełne gwiazd. Po chwili Ross zaczął mnie całować coraz bardziej i bardziej. Nawet się nie spodziałam, kiedy leżał na mnie.
- Yy. Ross ? Co ty robisz ? 
- No proszę. Przecież sama się zgodziłaś dziś, żebym sam wybrał prezent. - zrobił minę szczeniaczka.
- Tak. To prawda. Ale tutaj  ?
- Tutaj nikt nam nie będzie przeszkadzał. - zaczęło padać.
- Mam lepszy pomysł. Chodźmy do mnie. W domu nikogo nie ma. Tam możemy się zabawić, jeśli chcesz.
- A co z twoimi rodzicami ? 
- Są z twoimi poza miastem. Wzięli też Max'a więc dom stoi pusty. To jak ? Idziesz ? 
- Czy już ci mówiłem jak bardzo ciebie kocham ? 
- Z milion razy. - zaczęliśmy się śmiać.
Nagle Ross zaczął mnie namiętnie całować.

Kiedy zaczęło już tak poważnie padać pobiegliśmy do mojego domu i spełniłam urodzinowe życzenie Ross'a.

*w tym samym czasie na przyjęciu urodzinowym*

Zabawa była przednia. Wszyscy byli już po paru drinkach i nawet nie spostrzegli się że nie ma Vanessy i Ross'a. Nagle Rocky wymyślił, aby się zabawić w butelkę. Wszyscy się zgodzili i po chwili siedzieli w kole. Pierwszy zakręcił Ell. Wypadło na Rydel. 
- Rydel. Kotku. Przyznaj że mnie lubisz bardziej niż przyjaciela. - powiedział Ell.
- Kotku, lubię kiedy nie pijesz tak dużo i nie masz takiej 'fazy'. - wszyscy zaczęli się śmiać.
- Oo. Ell. Ale ci powiedziała. Buu ! - wtrącił Riker.
- Odczep się i grajmy dalej. - odburknął Ell.

Gra toczyła się dalej.. Z którymś razem zakręcił Rocky i wypadło na Ell'a.

- No kolego. Twoim zadaniem jest to, że masz pocałować Rydel.
- ŻE CO ?!! - krzyknęła Rydel. - Nie ma mowy ! Nie zgadzam się na to ! - chociaż w głębi serca bardzo tego pragnęła.

Jak było powiedziane tak też się stało. Rydel pocałowała się z Ell'em. Po chwili wszyscy zaczęli bić brawa. 
- Dobra, dobra. Napatrzeliście się już ? To w takim razie gramy dalej! - krzyknęła Rydel. Widać było, że dziewczyna dopiero się rozkręcała. 

*w tym czasie u Vanessy w pokoju*

Ross i Vanessa leżeli nago na łóżku.
- Dziękuję ci Van za taki wspaniały prezent urodzinowy.
- Nie ma za co blondasku. 
- Chodź już trochę czasu minęło. Ubieramy się i idziemy zobaczyć jak tam się bawi nasze towarzystwo.
- Tak. Idziemy. Ciekawa jestem czy się zorientowali, że nas nie ma.
- Szczerze ? Wątpię.

Po 5 minutach zakochana para była już u Lynch'ów. Weszli do salonu i nie wierzyli własnym oczom. Całe towarzystwo spało. Rydel leżała na Ell'u, a ten ją tulił. Całe zdarzenie wyglądało komicznie. Przez chwilę Ross śmiał się, lecz po chwili ucichł. 
- Hmm. Ciekawe, kto tutaj teraz posprząta ten cały bałagan ? - zastanawiał się Ross.
- No jak to kto ? Wypadło, że my. Trzeba to ogarnąć, bo jutro twoi rodzice rano wracają. A więc nie może to wszystko wyglądać tak, jak teraz.
- No fakt. Trzeba się brać do pracy.. 

Ross zaczął od umieszczenia 'imprezowiczów' w ich pokojach, lecz najpierw porobił im kilka zdjęć, żeby następnego dnia się z nich pośmiać.

- Haha. No proszę, proszę. Nawet moja poukładana siostra się upiła do nieprzytomności.. - śmiał się. - Ale jutro będę się z nich śmiał. Szczególnie z Rydel i Ell'a. Oni wyszli najbardziej komicznie.
- Ross. Nie nabijaj się tak. Tylko zanoś ich i pomóż mi sprzątać.
- Dobrze, dobrze. Moment.

Po około dwóch godzinach dom był wysprzątany. Mi z Rossem nie chciało się jeszcze spać, więc postanowiliśmy obejrzeć jakąś komedię. Podczas oglądania filmu zasnęłam w objęciach Ross'a.









No i mamy 7. rozdział! ^^ Co prawda miałam w planach dodać go wieczorem w Sylwestra, ale wyjeżdżam, więc dodaję go dzisiaj. Wyszedł mi tak, jak wyszedł. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Czekam na wasze komentarze. Życzę udanej zabawy w Sylwestra i nie zabalujcie tak jak bohaterowie wyżej. Hehe. Następny ukaże się jeszcze w tym tygodniu. :D Tak więc jeszcze raz udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku ! Buziaki :* :* <3

A tutaj macie nowiutki cover R5 ! Zakochałam się w tym wykonie ! *.* <3







`Beata`











5 komentarzy:

  1. Super jest ten rozdzialik, hehe towarzystwo się ponapijało, a prezent Ross od Van.. hehe :D Tobie tez udanego sylwestra, gdziekolwiek go spędzasz, z przyjaciółmi, z rodzicami, w domu czy poza domem. I oczywiście szczęśliwego Nowego Roku :*** :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne to jest po prostu *.* Strasznie mi się podoba. Wspaniale piszesz.
    Z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział --> http://two-faces-one-heart.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Woho..Kochana postarałaś się z tym rozdziałem. Jest cudowny! Sama bym chciała być na takiej imprezie urodzinowej heh :D I szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego po Rydel. W ogóle tak się z nich śmiałam. Oni byliby taką słodką parą heh <3 Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ. <3