Strony

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 17.

Rozdział 17. - "Nie wszystko idzie zawsze po naszej myśli..." 

[...]

Siedziałam w kuchni z Rydel kiedy nagle do kuchni wparował Riker. 
- Hhej dziewczyny. - zaczął.
- No cześć. - odpowiedziałyśmy chórem. 
- Co się stało ? - spytała Rydel.
- Yy. Nic.. No bo. Ja. Ja ten.. No. Przyszedłem po sok ? Yy. Tak po sok. - jąkał się blondyn.
- Riker. Ty coś kręcisz. - powiedziałam.
- Ja ? Pff. Wydaje ci się. Nic nie kręcę. Po prostu przyszedłem się napić wody..
- Serio ? Przed chwilą chciałeś sok.
- Ale zmieniłem zdanie. To wy sobie tutaj rozmawiajcie w spokoju, a ja już uciekam.. - nalał sobie wody i wyszedł. 

- Ej, co mu się stało ? - spytałam. 
- Czasami ma takie odpały. To u niego normalne. Dobra. Koniec z moim rodzeństwem. Opowiadaj co u ciebie. Długo nie rozmawiałyśmy...
- Wszystko ok.
- Kochana. Oszukiwać to możesz chłopaków. Ja wszystko widzę. Powiedz mi co się stało. Widzę, że coś cię męczy..
- Myślałam, że nie zauważysz. 
- Jestem twoją przyjaciółką. Takich rzeczy przede mną nie ukryjesz. Mów.
- Naprawdę chcesz wiedzieć ? 
- Tak. Opowiadaj.
- Hmm. Co u mnie ? Nudna, szara rzeczywistość. Masakra. To chyba jest najgorszy okres w moim życiu. 
- Czemu tak mówisz ? Co się stało ? 
- Ah.. Szkoda gadać. 
- No opowiadaj. Mam czas.
- Ok. A więc tak. W szkole masakra. Wszystko mi się wali. Same problemy. Wszystko mi się wali. Cały czas się kłócę z rodzicami.. Nie mogę znaleźć pracy. No i jeszcze Ross.
- Kochana moja. Tak mi przykro.. Wszystko jeszcze będzie dobrze.
- Taa. Ciekawe kiedy ? Czy ja na prawdę zasługuję na to wszystko ? Bóg mnie nie oszczędza..
- Kiedy ? Jak najszybciej. Uwierz mi. Nie smutaj, bo ja też za chwilę zacznę a wtedy będzie naprawdę źle.. I uśmiechnij się. To jest rozkaz !
- Tak jest panie generale ! - zaczęłyśmy się śmiać.
- No i od razu ładniej wyglądasz z uśmiechem na ustach.
- Cieszę się.
- To co porobimy ?
- Nie wiem. Szczerze to nie mam na nic ochoty..
- Jak to nie ? 
- No nie..
- Ja mam pomysł. 
- Ciekawe jaki..
- A taki, że idziemy na zakupy. To zawsze dobrze działa na dziewczyny.. -powiedziała z uśmiechem blondynka.
- No ok. Podoba mi się ten pomysł. - poczułam, że dzwoni mi telefon. - Um. Rydel to Olivia. Może tez z nami iść ? Ostatnio bardzo ją zaniedbałam, jako przyjaciółkę. 
- No pewnie. Będzie nam raźniej..

*rozmowa telefoniczna*

- No hej Olivia. - powiedziałam. 
- Cześć kochana. Widzę, że ty już od rana na wagarach..
- Jakich wagarach ?
- No przecież dzisiaj jest dzień wagarowicza.
- A no fakt. 
- To jak ? Gdzie jesteś ?
- Yy. U Rydel.
- Ahaa.
- No. A może chcesz iść z nami na małe zakupy ?
- Pewnie. 
- To może przyjdziemy po ciebie, co ?
- No ok.
- A gdzie teraz jesteś ? 
- U siebie. 
- Ok. To będziemy za małą godzinkę..
- Super.
- Buziaki..
- No pa pa. 


- I jak ? Pójdzie z nami ? - spytała Rydel.
- Tak. 
- Super. No to na co czekamy ? Jedziemy. 
- Tak, tylko muszę iść do domu się przebrać...
- Ok. Ja też bym musiała się przebrać. To jak ? Za 10 minut u mnie ?
- Świetnie. 

*

Po chwili byłam już w swoim domu. Myślałam, że nikogo nie ma w domu, ale myliłam się. Na moje nieszczęście była mama.. Ostatnio moim zdaniem coś dziwnego się z nią stało.. Zaczęła mnie kontrolować i w ogóle...

- Alexandro Jons, czy ty czasem nie powinnaś być w szkole ? - spytała.
- Yy. No powinnam, ale dziś jest dzień wagarowicza..
- No to co, że jest dzień wagarowicza ?  
- No to, że nie ma lekcji i w ten dzień możemy wagarować.. A poza tym, to ty nie wagarowałaś w moim wieku ? 
- No dobra. Ale pamiętaj, że te wagary są twoimi ostatnimi. Od poniedziałku idziesz do szkoły i nie opuszczasz żadnej lekcji do końca roku szkolnego. Zrozumiano ?
- No. 
- Co "no" ? Odpowiada się "tak". A tak na marginesie,  to czy wiesz, że wczoraj przyszło pismo od dyrektora. Są w nim napisane wszystkie twoje oceny i opuszczone lekcje.. Wiesz ile masz jedynek ? 
- No ile ?
- 15. Masz mi je wszystkie poprawić. I przypominam ci moja panno. Nie zlewaj szkoły, bo do końca życia będziesz ulice zamiatać i ja ci to obiecuję. A jak się ta cała sytuacja nie poprawi, to nie będziesz nigdzie wychodzić po szkole. Do szkoły będę cię zawozić i po ciebie przyjeżdżać. No i oczywiście każę ci zerwać wszystkie twoje kontakty z Lynch'ami. Dotarło ?
- Tak. 
- No ja myślę.
- Mogę już iść ?
- Proszę. A tak w ogóle to gdzie się wybierasz ?
- No z Rydel i Olivią jedziemy na zakupy..
- O której wrócicie ?
- No jak nam się znudzi.. Zresztą mam telefon. 
- Niech ci będzie. Ale przed 20.00 masz być w domu.
- Tak, tak.. - odpowiedziałam i poszłam do siebie się przebrać..


Otworzyłam szafę i nie wiedziałam, co wybrać... Po długich namyślaniach wybrałam to : 



Włosy spięłam w kucyka i wyszłam z domu. Rydel już na mnie czekała..

- No co tak długo ? - spytała.
- Ee. Długa historia.
- No co się stało ?
- Jednym słowem rodzice, a tak dokładniej to mama.
- Aa.. To w takim razie nie wnikam. - powiedziała Rydel i odjechały..

Po 20 minutach były już u Olivii.


*trzy godziny później w domu Lynch'ów*


Rocky siedział na kanapie jedząc chipsy i oglądając telewizję, Stormie gotowała coś w kuchni, Mark był w garażu a Rydel wyszła gdzieś z Ellingtonem. Riker grał na gitarze w swoim pokoju kiedy nagle zadzwonił telefon

- Halo ? - powiedział Riker.
- No cześć braciszku. Jak tam się sprawy miewają ?
- Narazie dobrze. Dziewczyny poszły na zakupy. 
- To ok. Tylko nie zapomnij przywieźć Vanessy.
- Tak, tak. Wiem. Pamiętam. Mam dobrą pamięć w porównaniu do ciebie.
- To się ciesz mądralo. Um. Riker.
- Co ?
- Mógłbyś tutaj przyjechać ? Nie radzę sobie..
- Ross z czym ty sobie znowu nie radzisz ?
- No z tym wszystkim. Nie mów nic tylko przyjedź.
- Niech ci będzie.
- To przyjedziesz ?
- Tak. Nie chcę, żebyś znowu coś spieprzył..
- Fajnie. 
- Ej. Ross.
- Tak ?
- A w ogóle to gdzie ty jesteś ?
- Na plaży w tym sekretnym miejscu, co nam tata pokazywał jak byliśmy jeszcze mali..
- Dobra. - odpowiedział Riker i się rozłączył..


Blondyn odłożył gitarę i bez słowa wybiegł z domu. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał.


*

Po 15 minutach był już na miejscu i poszedł w wyznaczone przez brata miejsce.

- Coś ty znowu małolacie nawywijał ? - spytał się Riker.
- Po pierwsze nie małolacie, dobrze. A po drugi to nic złego nie zrobiłem..
- Ah tak. To po co dzwoniłeś po mnie ? 
- No, bo zanim przyprowadzisz tutaj Vanessę, to chciałbym, żebyś to zobaczył i ocenił..


- I jak ? - spytał Ross.
- Wow.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. - odpowiedział z triumfem w głosie.
- No dobra. Zwracam honor. Tym razem się postarałeś i niczego nie spieprzyłeś. 
- No widzisz. 
- Można ? Można. Pomóc ci tutaj jeszcze ?
- Nie. Chyba wszystko jest gotowe. 
- Jesteś pewien ? 
- Tak. 
- No coś mi się nie wydaje..
- Co masz na myśli ?
- Ciebie. Wyglądasz okropnie. - No faktycznie. Muszę jechać do domu się umyć i przebrać.
- Doskonały pomysł. To jak ? Jedziesz ze mną ?
- Nie. Niby jak bym wrócił ? 
- No fakt. To chodź. Dziewczyn pewnie jeszcze nie będzie.
- A tak w ogóle to która godzina ? 
- Moment.. 16.28 a czemu pytasz ?
- Tak tylko. Chodź. Jedziemy, żeby być przed dziewczynami. 

Wsiedli do samochodów i odjechali. 


*

Po kwadransie byli już na miejscu. 
Ross poszedł do siebie, aby wziąć prysznic, a Riker usiadł sobie przed domem na ławce i czekał na dziewczyny, które po chwili przyszły.

- Hej Riker. Co ty tutaj tak sam siedzisz ? - przywitała się Vanessa.
- A tak jakoś wyszło. Czekam na Rocky'ego. 
- Czemu ? - spytała Rydel.
- A no bo nie było mnie w domu i oni wyszli, a ja zapomniałem kluczy.. No i on ma mi je przywieźć. 
- Ciekawie.. A to dlaczego pali się światło w łazience Ross'a ?
- Nie wiem. Może znowu zapomniał zgasić. Jak to on.
- No może. No nic. W takim razie idziemy do mnie. - powiedziała Van.
- Um. Van. Możemy chwilkę pogadać ? - spytał blondyn.
- Jasne. - odpowiedziała. - Dziewczyny idźcie do mnie, a ja zaraz wrócę..
- No ok. - odpowiedziały chórem.
- Słucham Riker. O czym chcesz pogadać ?
- Mam prośbę. 
- No słucham.
- Ubierz się ładnie i przyjdź do mnie o 17.30.
- Ahaa. A po co ?
- Dowiesz się. Ale zrobisz to dla mnie ?
- Niech ci będzie. A powiedz mi jedno. Z tym domem to była ściema nie ?
- Yy. No tak. Musiałem coś wymyślić, żeby porozmawiać z tobą na osobności..
- Haha. Ok. To mówisz o 17.30 ?
- Tak. Będziesz ?
- Będę. 
- Świetnie.


Vanessa poszła do siebie, a Riker wprost do pokoju Ross'a.


- I jak ? Udało ci się wszystko załatwić ? - spytał Ross.
- Na twoje szczęście tak. Tylko jedź już, bo mogą w każdej chwili przyjść. Na razie są u Van, ale moim zdaniem długo tam nie pobędą..
- Ok. Już jadę. I jak wyglądam braciszku ?
- Nie zgrywaj się.
- Haha.
- Może być ?
- Może, może. Jedź już. 
- Tak, tak. 
- Tylko ostrożnie. Nie szarżuj. 
- Dobrze. Pojadę powoli. 
- Jak dojedziesz to napisz, a jak nie napiszesz to wyjeżdżam o 17.30.
- No co ty. Zdążę do tego czasu..
- No ja myślę.
- Dobra. Trzymaj kciuki. 
- Jasne. - powiedział Riker i obaj zaczęli się śmiać.
- A teraz tak na poważnie.. Wiesz wszystko ? - spytał Ross.
- Tak. Wiesz co ci powiem..
- No mów. 
- Strasznie się denerwujesz. Wyluzuj..
- Łatwo ci powiedzieć. Ale rzeczywiście. Denerwuję się jak bym szedł na swoją pierwszą randkę.
- Haha. Nie wątpię. Masz wszystko ?
- Yy. Chyba tak. A kwiaty ? Kurde.. Zupełnie zapomniałem o kwiatach.
- Spokojnie sklerotyku. Starszy brat o wszystkim pomyśli..
- Dzięki, że mi pomagasz. Bez ciebie nie dał bym sobie rady..
- W to nie wątpię. Ale już idź, bo dziewczyny chyba idą..
- Faktycznie. Jadę.
- Tylko powoli. Nie spiesz się..
- Tak. Dzięki za rady.. Pa. - powiedział Ross i wybiegł z domu.


*z perspektywy Riker'a*

Siedziałem w pokoju i słuchałem muzyki, kiedy nagle spojrzałem odruchowo na zegarek.. Dochodziła 17.30. Spojrzałem w lustro i powiedziałem do siebie :

" Co ja robię ? Jaki ze mnie idiota. Właśnie wiozę swoją wymarzoną dziewczynę na randkę do mojego brata.. Kurde. Jaki ja jestem głupi ! No ale cóż. Słowo się rzekło.."

Po chwili byłem już koło swojego samochodu. Czekała już tam na mnie Vanessa. Piękna jak zawsze.

- No hej piękna ! - powiedziałem.
- Cześć Riker. To gdzie jedziemy ?
- Zobaczysz. Wsiadaj..
- No dobrze, chociaż nie powinnam. 
- Dlaczego ?
- Mam chłopaka. 
- Ale on się nie obrazi. Jestem tego pewien. 
- No dobrze. Niech ci już będzie.

Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.. 


*

Jechaliśmy w ciszy, kiedy nagle odezwała się Vanessa :

- Riker spójrz tam. Co to za zbiorowisko służb ratowniczych ?
- Myślę, że chyba wypadek. A czemu się tym interesujesz ?
- Bo on.. Znaczy tan samochód wydaje mi się znajomy..
- Nie przejmuj się tym. Dużo ludzi ma takie samochody..
- Może i masz rację..
- No i jesteśmy na miejscu.. 

Wysiedliśmy i poszliśmy w miejsce, gdzie miała być kolacja. Wysłałem Ross'owi sms'a, że już jesteśmy, ale nie odpisywał.. 


- Riker ! Jak tu pięknie. Ty to wszystko sam dla mnie przygotowałeś ?
- Nie.
- A kto ci pomagał ?
- Nikt.
- Jak to ?
- No tak. Nikt mi nie pomagał, bo to nie ja przygotowałem to wszystko..
- A kto ?
- Ross.
- Ross ? 
- Tak. To dlaczego go tutaj nie ma ? I w ogóle, to co się tutaj dzieje ? Możesz mi to jakoś wytłumaczyć ?
- Już tłumaczę.. Ross chciał ciebie przeprosić za wszystko, co zrobił źle w stosunku do ciebie. Dlatego przygotował to wszystko.. Napisałem mu przed chwilą, że już jesteśmy, ale mi nie odpisuje.. Kompletnie nie wiem, co się z nim dzieje. Zaczynam się o niego niepokoić...
- Riker. Dlaczego on mi nic nie powiedział ? 
- Bał się, że nie będziesz chciała go znać, przez to, co zrobił..
- On jest taki kochany. Chodź poszukamy go, bo naprawdę się niepokoję..
- Ok. Ja pójdę na północ, a ty na południe. Spotykamy się tutaj za 15 minut.. A i najważniejsze. Masz telefon ?
- Tak. 
- To idziemy. Za 15 minut koło ogniska..


Świetnie.. - powiedziałem do siebie. - Znów wszystko dzieje się wokół Ross'a. Co on ma, czego ja nie mam.. Grr. 


Po 15 minutach spotkaliśmy się przy ognisku.

- I jak ? - spytałem.

- Nie ma.
- Ja też go nie znalazłem..
- I co teraz ?
- Nie wiem. Kompletnie nie wiem, co robić.. 
- Riker ja się boję o niego..
- Wiem. Poczekaj. Zadzwonię do mamy. Może się wrócił po coś do domu.. Usiądź tutaj, a ja zadzwonię.
- Dobrze.
- Tylko nie płacz. Wszystko będzie dobrze..
- Jesteś tego pewien ?
- Tak.

"Mam taką nadzieję." - powiedziałem sobie w myślach i zadzwoniłem do rodziców..









Witajcie kochani ! Jest już ten oto 17. rozdzialik. Dla mnie jest trochę dziwny.. Ale to pozostawiam już do waszej opinii. Przepraszam Was bardzo za to, że ostatnio dodaję coraz rzadziej rozdziały.. Dzieje się to dlatego, że nie mam czasu. Czasami brak weny. Ale głównie to przez brak czasu. W szkole mam dosłownie młyn. Egzaminy mam dokładnie od dziś za miesiąc i wszyscy nauczyciele "gonią" z materiałem. Ciągle szkoła, szkoła i szkoła. Mam masę nauki. Także przez ten miesiąc rozdziały nie będą pojawiały się regularnie. Myślę, że uda mi się coś napisać w wolnym czasie. Mam nadzieję, że się nie będziecie gniewać. ;) Czekam na Wasze komentarze, które bardzo motywują. ^^

To chyba tyle, co chciałam Wam przekazać. Aa. Prawie bym zapomniała. Pytanka. A więc tak :
- Jak myślicie, co się stało z Ross'em ?
- Czy Riker w końcu odpuści sobie Vanessę ?
- Czy Ross się odnajdzie ?
- Czy Vanessa wybaczy Ross'owi ?
Do następnego razu. :*
Kocham Was. <3 <3

Nie chciał mi się załadować zwiastun nowej piosenki R5, ale łapcie link <3 :

https://www.youtube.com/watch?v=N3ybhbRcNsk



Ostatnio zakochałam się w taj piosence *.* 



`Becia`

7 komentarzy:

  1. Super piszesz, rozdział jest cudowny. Masz świetnego bloga, dlatego dawaj szybko nexcior!!! chociaż dodałaś go dzisiaj, ale bez względu na to dawaj szybko next! ;*** Zapraszam również do mnie, dopiero zaczynam, liczę na twoja jakże cenna opinie ;** <33333 http://r5-amazing-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham!
    Ten rozdział jest genialny! Ciągle trzymasz mnie w niepewności. Raz wydaje mi się że Vanessa będzie z Rikerem, ale później wydaje mi się że będzie jednak z Rossem! Czekam na next!
    Pozdrawiam.
    Victoria Mitchell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana. <3 No wiesz. Czasami trzeba trzymać czytelników w niepewności. XD :*

      Usuń
  3. Kochana na pewno wiesz co sądzę o Twoim rozdziale.... jest świetny. Jak każdy który napisałaś. Bez wyjątku :) Tylko niech Ross nie uczestniczy w tym wypadku. Proszeeeeeee :3 A co do pytań to tak :
    Ross pewnie rozwalił auto na kawałki i przy okazji siebie (mam nadzieje że będzie żył)
    Riker hmmmm w sumie to nie wiem czy sobie ją odpuści.
    Ross musi się odnaleźć ;)
    Vanessa wybaczy Ross' owi... Przecież go kocha prawda ?
    To tyle z mojej długiej przemowy. Z niecierpliwością czekam na next :* Mam nadzieję, że dobrze napiszesz egzaminy :*
    Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kochana. <3 Ja też mam taką nadzieję. <3 <3

      Usuń
  4. Co Ty tam gadasz, przecież wiesz, że cudowny Ci wyszedł jak zwykle :) Wiem jak to jest teraz z tym okresem przedegzaminowym. Sama mam urwanie głowy i nawet nie mam czasu pomyśleć o nowym rozdziale czy coś, bo tylko nauka, nauka i nauka... grrr...
    Ale wracając do rozdziału, to myślę, że to niestety Ross w tym wypadku zatentegował... no wiesz :P Chociaż mam taką cichą nadzieję, że jest jednak jakiś inny powód jego nieobecności... Sądzę, że Riker będzie się starał zapomnieć o Van za wszelką cenę, ale raczej mu się to nie uda i może będzie chciał odbić ją bratu. Ciekawie by było :P
    Boże, jak ja dzisiaj nieskładnie piszę :/
    Pozdrawiam tylko jeszcze cieplutko i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ. <3