Strony

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 17.

Rozdział 17. - "Nie wszystko idzie zawsze po naszej myśli..." 

[...]

Siedziałam w kuchni z Rydel kiedy nagle do kuchni wparował Riker. 
- Hhej dziewczyny. - zaczął.
- No cześć. - odpowiedziałyśmy chórem. 
- Co się stało ? - spytała Rydel.
- Yy. Nic.. No bo. Ja. Ja ten.. No. Przyszedłem po sok ? Yy. Tak po sok. - jąkał się blondyn.
- Riker. Ty coś kręcisz. - powiedziałam.
- Ja ? Pff. Wydaje ci się. Nic nie kręcę. Po prostu przyszedłem się napić wody..
- Serio ? Przed chwilą chciałeś sok.
- Ale zmieniłem zdanie. To wy sobie tutaj rozmawiajcie w spokoju, a ja już uciekam.. - nalał sobie wody i wyszedł. 

- Ej, co mu się stało ? - spytałam. 
- Czasami ma takie odpały. To u niego normalne. Dobra. Koniec z moim rodzeństwem. Opowiadaj co u ciebie. Długo nie rozmawiałyśmy...
- Wszystko ok.
- Kochana. Oszukiwać to możesz chłopaków. Ja wszystko widzę. Powiedz mi co się stało. Widzę, że coś cię męczy..
- Myślałam, że nie zauważysz. 
- Jestem twoją przyjaciółką. Takich rzeczy przede mną nie ukryjesz. Mów.
- Naprawdę chcesz wiedzieć ? 
- Tak. Opowiadaj.
- Hmm. Co u mnie ? Nudna, szara rzeczywistość. Masakra. To chyba jest najgorszy okres w moim życiu. 
- Czemu tak mówisz ? Co się stało ? 
- Ah.. Szkoda gadać. 
- No opowiadaj. Mam czas.
- Ok. A więc tak. W szkole masakra. Wszystko mi się wali. Same problemy. Wszystko mi się wali. Cały czas się kłócę z rodzicami.. Nie mogę znaleźć pracy. No i jeszcze Ross.
- Kochana moja. Tak mi przykro.. Wszystko jeszcze będzie dobrze.
- Taa. Ciekawe kiedy ? Czy ja na prawdę zasługuję na to wszystko ? Bóg mnie nie oszczędza..
- Kiedy ? Jak najszybciej. Uwierz mi. Nie smutaj, bo ja też za chwilę zacznę a wtedy będzie naprawdę źle.. I uśmiechnij się. To jest rozkaz !
- Tak jest panie generale ! - zaczęłyśmy się śmiać.
- No i od razu ładniej wyglądasz z uśmiechem na ustach.
- Cieszę się.
- To co porobimy ?
- Nie wiem. Szczerze to nie mam na nic ochoty..
- Jak to nie ? 
- No nie..
- Ja mam pomysł. 
- Ciekawe jaki..
- A taki, że idziemy na zakupy. To zawsze dobrze działa na dziewczyny.. -powiedziała z uśmiechem blondynka.
- No ok. Podoba mi się ten pomysł. - poczułam, że dzwoni mi telefon. - Um. Rydel to Olivia. Może tez z nami iść ? Ostatnio bardzo ją zaniedbałam, jako przyjaciółkę. 
- No pewnie. Będzie nam raźniej..

*rozmowa telefoniczna*

- No hej Olivia. - powiedziałam. 
- Cześć kochana. Widzę, że ty już od rana na wagarach..
- Jakich wagarach ?
- No przecież dzisiaj jest dzień wagarowicza.
- A no fakt. 
- To jak ? Gdzie jesteś ?
- Yy. U Rydel.
- Ahaa.
- No. A może chcesz iść z nami na małe zakupy ?
- Pewnie. 
- To może przyjdziemy po ciebie, co ?
- No ok.
- A gdzie teraz jesteś ? 
- U siebie. 
- Ok. To będziemy za małą godzinkę..
- Super.
- Buziaki..
- No pa pa. 


- I jak ? Pójdzie z nami ? - spytała Rydel.
- Tak. 
- Super. No to na co czekamy ? Jedziemy. 
- Tak, tylko muszę iść do domu się przebrać...
- Ok. Ja też bym musiała się przebrać. To jak ? Za 10 minut u mnie ?
- Świetnie. 

*

Po chwili byłam już w swoim domu. Myślałam, że nikogo nie ma w domu, ale myliłam się. Na moje nieszczęście była mama.. Ostatnio moim zdaniem coś dziwnego się z nią stało.. Zaczęła mnie kontrolować i w ogóle...

- Alexandro Jons, czy ty czasem nie powinnaś być w szkole ? - spytała.
- Yy. No powinnam, ale dziś jest dzień wagarowicza..
- No to co, że jest dzień wagarowicza ?  
- No to, że nie ma lekcji i w ten dzień możemy wagarować.. A poza tym, to ty nie wagarowałaś w moim wieku ? 
- No dobra. Ale pamiętaj, że te wagary są twoimi ostatnimi. Od poniedziałku idziesz do szkoły i nie opuszczasz żadnej lekcji do końca roku szkolnego. Zrozumiano ?
- No. 
- Co "no" ? Odpowiada się "tak". A tak na marginesie,  to czy wiesz, że wczoraj przyszło pismo od dyrektora. Są w nim napisane wszystkie twoje oceny i opuszczone lekcje.. Wiesz ile masz jedynek ? 
- No ile ?
- 15. Masz mi je wszystkie poprawić. I przypominam ci moja panno. Nie zlewaj szkoły, bo do końca życia będziesz ulice zamiatać i ja ci to obiecuję. A jak się ta cała sytuacja nie poprawi, to nie będziesz nigdzie wychodzić po szkole. Do szkoły będę cię zawozić i po ciebie przyjeżdżać. No i oczywiście każę ci zerwać wszystkie twoje kontakty z Lynch'ami. Dotarło ?
- Tak. 
- No ja myślę.
- Mogę już iść ?
- Proszę. A tak w ogóle to gdzie się wybierasz ?
- No z Rydel i Olivią jedziemy na zakupy..
- O której wrócicie ?
- No jak nam się znudzi.. Zresztą mam telefon. 
- Niech ci będzie. Ale przed 20.00 masz być w domu.
- Tak, tak.. - odpowiedziałam i poszłam do siebie się przebrać..


Otworzyłam szafę i nie wiedziałam, co wybrać... Po długich namyślaniach wybrałam to : 



Włosy spięłam w kucyka i wyszłam z domu. Rydel już na mnie czekała..

- No co tak długo ? - spytała.
- Ee. Długa historia.
- No co się stało ?
- Jednym słowem rodzice, a tak dokładniej to mama.
- Aa.. To w takim razie nie wnikam. - powiedziała Rydel i odjechały..

Po 20 minutach były już u Olivii.


*trzy godziny później w domu Lynch'ów*


Rocky siedział na kanapie jedząc chipsy i oglądając telewizję, Stormie gotowała coś w kuchni, Mark był w garażu a Rydel wyszła gdzieś z Ellingtonem. Riker grał na gitarze w swoim pokoju kiedy nagle zadzwonił telefon

- Halo ? - powiedział Riker.
- No cześć braciszku. Jak tam się sprawy miewają ?
- Narazie dobrze. Dziewczyny poszły na zakupy. 
- To ok. Tylko nie zapomnij przywieźć Vanessy.
- Tak, tak. Wiem. Pamiętam. Mam dobrą pamięć w porównaniu do ciebie.
- To się ciesz mądralo. Um. Riker.
- Co ?
- Mógłbyś tutaj przyjechać ? Nie radzę sobie..
- Ross z czym ty sobie znowu nie radzisz ?
- No z tym wszystkim. Nie mów nic tylko przyjedź.
- Niech ci będzie.
- To przyjedziesz ?
- Tak. Nie chcę, żebyś znowu coś spieprzył..
- Fajnie. 
- Ej. Ross.
- Tak ?
- A w ogóle to gdzie ty jesteś ?
- Na plaży w tym sekretnym miejscu, co nam tata pokazywał jak byliśmy jeszcze mali..
- Dobra. - odpowiedział Riker i się rozłączył..


Blondyn odłożył gitarę i bez słowa wybiegł z domu. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał.


*

Po 15 minutach był już na miejscu i poszedł w wyznaczone przez brata miejsce.

- Coś ty znowu małolacie nawywijał ? - spytał się Riker.
- Po pierwsze nie małolacie, dobrze. A po drugi to nic złego nie zrobiłem..
- Ah tak. To po co dzwoniłeś po mnie ? 
- No, bo zanim przyprowadzisz tutaj Vanessę, to chciałbym, żebyś to zobaczył i ocenił..


- I jak ? - spytał Ross.
- Wow.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. - odpowiedział z triumfem w głosie.
- No dobra. Zwracam honor. Tym razem się postarałeś i niczego nie spieprzyłeś. 
- No widzisz. 
- Można ? Można. Pomóc ci tutaj jeszcze ?
- Nie. Chyba wszystko jest gotowe. 
- Jesteś pewien ? 
- Tak. 
- No coś mi się nie wydaje..
- Co masz na myśli ?
- Ciebie. Wyglądasz okropnie. - No faktycznie. Muszę jechać do domu się umyć i przebrać.
- Doskonały pomysł. To jak ? Jedziesz ze mną ?
- Nie. Niby jak bym wrócił ? 
- No fakt. To chodź. Dziewczyn pewnie jeszcze nie będzie.
- A tak w ogóle to która godzina ? 
- Moment.. 16.28 a czemu pytasz ?
- Tak tylko. Chodź. Jedziemy, żeby być przed dziewczynami. 

Wsiedli do samochodów i odjechali. 


*

Po kwadransie byli już na miejscu. 
Ross poszedł do siebie, aby wziąć prysznic, a Riker usiadł sobie przed domem na ławce i czekał na dziewczyny, które po chwili przyszły.

- Hej Riker. Co ty tutaj tak sam siedzisz ? - przywitała się Vanessa.
- A tak jakoś wyszło. Czekam na Rocky'ego. 
- Czemu ? - spytała Rydel.
- A no bo nie było mnie w domu i oni wyszli, a ja zapomniałem kluczy.. No i on ma mi je przywieźć. 
- Ciekawie.. A to dlaczego pali się światło w łazience Ross'a ?
- Nie wiem. Może znowu zapomniał zgasić. Jak to on.
- No może. No nic. W takim razie idziemy do mnie. - powiedziała Van.
- Um. Van. Możemy chwilkę pogadać ? - spytał blondyn.
- Jasne. - odpowiedziała. - Dziewczyny idźcie do mnie, a ja zaraz wrócę..
- No ok. - odpowiedziały chórem.
- Słucham Riker. O czym chcesz pogadać ?
- Mam prośbę. 
- No słucham.
- Ubierz się ładnie i przyjdź do mnie o 17.30.
- Ahaa. A po co ?
- Dowiesz się. Ale zrobisz to dla mnie ?
- Niech ci będzie. A powiedz mi jedno. Z tym domem to była ściema nie ?
- Yy. No tak. Musiałem coś wymyślić, żeby porozmawiać z tobą na osobności..
- Haha. Ok. To mówisz o 17.30 ?
- Tak. Będziesz ?
- Będę. 
- Świetnie.


Vanessa poszła do siebie, a Riker wprost do pokoju Ross'a.


- I jak ? Udało ci się wszystko załatwić ? - spytał Ross.
- Na twoje szczęście tak. Tylko jedź już, bo mogą w każdej chwili przyjść. Na razie są u Van, ale moim zdaniem długo tam nie pobędą..
- Ok. Już jadę. I jak wyglądam braciszku ?
- Nie zgrywaj się.
- Haha.
- Może być ?
- Może, może. Jedź już. 
- Tak, tak. 
- Tylko ostrożnie. Nie szarżuj. 
- Dobrze. Pojadę powoli. 
- Jak dojedziesz to napisz, a jak nie napiszesz to wyjeżdżam o 17.30.
- No co ty. Zdążę do tego czasu..
- No ja myślę.
- Dobra. Trzymaj kciuki. 
- Jasne. - powiedział Riker i obaj zaczęli się śmiać.
- A teraz tak na poważnie.. Wiesz wszystko ? - spytał Ross.
- Tak. Wiesz co ci powiem..
- No mów. 
- Strasznie się denerwujesz. Wyluzuj..
- Łatwo ci powiedzieć. Ale rzeczywiście. Denerwuję się jak bym szedł na swoją pierwszą randkę.
- Haha. Nie wątpię. Masz wszystko ?
- Yy. Chyba tak. A kwiaty ? Kurde.. Zupełnie zapomniałem o kwiatach.
- Spokojnie sklerotyku. Starszy brat o wszystkim pomyśli..
- Dzięki, że mi pomagasz. Bez ciebie nie dał bym sobie rady..
- W to nie wątpię. Ale już idź, bo dziewczyny chyba idą..
- Faktycznie. Jadę.
- Tylko powoli. Nie spiesz się..
- Tak. Dzięki za rady.. Pa. - powiedział Ross i wybiegł z domu.


*z perspektywy Riker'a*

Siedziałem w pokoju i słuchałem muzyki, kiedy nagle spojrzałem odruchowo na zegarek.. Dochodziła 17.30. Spojrzałem w lustro i powiedziałem do siebie :

" Co ja robię ? Jaki ze mnie idiota. Właśnie wiozę swoją wymarzoną dziewczynę na randkę do mojego brata.. Kurde. Jaki ja jestem głupi ! No ale cóż. Słowo się rzekło.."

Po chwili byłem już koło swojego samochodu. Czekała już tam na mnie Vanessa. Piękna jak zawsze.

- No hej piękna ! - powiedziałem.
- Cześć Riker. To gdzie jedziemy ?
- Zobaczysz. Wsiadaj..
- No dobrze, chociaż nie powinnam. 
- Dlaczego ?
- Mam chłopaka. 
- Ale on się nie obrazi. Jestem tego pewien. 
- No dobrze. Niech ci już będzie.

Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.. 


*

Jechaliśmy w ciszy, kiedy nagle odezwała się Vanessa :

- Riker spójrz tam. Co to za zbiorowisko służb ratowniczych ?
- Myślę, że chyba wypadek. A czemu się tym interesujesz ?
- Bo on.. Znaczy tan samochód wydaje mi się znajomy..
- Nie przejmuj się tym. Dużo ludzi ma takie samochody..
- Może i masz rację..
- No i jesteśmy na miejscu.. 

Wysiedliśmy i poszliśmy w miejsce, gdzie miała być kolacja. Wysłałem Ross'owi sms'a, że już jesteśmy, ale nie odpisywał.. 


- Riker ! Jak tu pięknie. Ty to wszystko sam dla mnie przygotowałeś ?
- Nie.
- A kto ci pomagał ?
- Nikt.
- Jak to ?
- No tak. Nikt mi nie pomagał, bo to nie ja przygotowałem to wszystko..
- A kto ?
- Ross.
- Ross ? 
- Tak. To dlaczego go tutaj nie ma ? I w ogóle, to co się tutaj dzieje ? Możesz mi to jakoś wytłumaczyć ?
- Już tłumaczę.. Ross chciał ciebie przeprosić za wszystko, co zrobił źle w stosunku do ciebie. Dlatego przygotował to wszystko.. Napisałem mu przed chwilą, że już jesteśmy, ale mi nie odpisuje.. Kompletnie nie wiem, co się z nim dzieje. Zaczynam się o niego niepokoić...
- Riker. Dlaczego on mi nic nie powiedział ? 
- Bał się, że nie będziesz chciała go znać, przez to, co zrobił..
- On jest taki kochany. Chodź poszukamy go, bo naprawdę się niepokoję..
- Ok. Ja pójdę na północ, a ty na południe. Spotykamy się tutaj za 15 minut.. A i najważniejsze. Masz telefon ?
- Tak. 
- To idziemy. Za 15 minut koło ogniska..


Świetnie.. - powiedziałem do siebie. - Znów wszystko dzieje się wokół Ross'a. Co on ma, czego ja nie mam.. Grr. 


Po 15 minutach spotkaliśmy się przy ognisku.

- I jak ? - spytałem.

- Nie ma.
- Ja też go nie znalazłem..
- I co teraz ?
- Nie wiem. Kompletnie nie wiem, co robić.. 
- Riker ja się boję o niego..
- Wiem. Poczekaj. Zadzwonię do mamy. Może się wrócił po coś do domu.. Usiądź tutaj, a ja zadzwonię.
- Dobrze.
- Tylko nie płacz. Wszystko będzie dobrze..
- Jesteś tego pewien ?
- Tak.

"Mam taką nadzieję." - powiedziałem sobie w myślach i zadzwoniłem do rodziców..









Witajcie kochani ! Jest już ten oto 17. rozdzialik. Dla mnie jest trochę dziwny.. Ale to pozostawiam już do waszej opinii. Przepraszam Was bardzo za to, że ostatnio dodaję coraz rzadziej rozdziały.. Dzieje się to dlatego, że nie mam czasu. Czasami brak weny. Ale głównie to przez brak czasu. W szkole mam dosłownie młyn. Egzaminy mam dokładnie od dziś za miesiąc i wszyscy nauczyciele "gonią" z materiałem. Ciągle szkoła, szkoła i szkoła. Mam masę nauki. Także przez ten miesiąc rozdziały nie będą pojawiały się regularnie. Myślę, że uda mi się coś napisać w wolnym czasie. Mam nadzieję, że się nie będziecie gniewać. ;) Czekam na Wasze komentarze, które bardzo motywują. ^^

To chyba tyle, co chciałam Wam przekazać. Aa. Prawie bym zapomniała. Pytanka. A więc tak :
- Jak myślicie, co się stało z Ross'em ?
- Czy Riker w końcu odpuści sobie Vanessę ?
- Czy Ross się odnajdzie ?
- Czy Vanessa wybaczy Ross'owi ?
Do następnego razu. :*
Kocham Was. <3 <3

Nie chciał mi się załadować zwiastun nowej piosenki R5, ale łapcie link <3 :

https://www.youtube.com/watch?v=N3ybhbRcNsk



Ostatnio zakochałam się w taj piosence *.* 



`Becia`

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 16.

Rozdział 16. - It didn't happen really !

[...]

Kiedy weszliśmy do salonu nie mogłam uwierzyć, że to widzę. Ell całował się z Rocky'm, a Ross z Paulą.. Kiedy to zobaczyłam łzy zaczęły mi lecieć strumieniami. Stałam chwilę bez ruchu, po czym wybiegłam z domu Lynch'ów i pobiegłam do siebie. 
W mgnieniu oka byłam w swoim pokoju. Położyłam się na łóżko i zaczęłam coraz bardziej płakać..


*w tym samym czasie u Lynch'ów*

- Ross ty debilu !! - krzyczał Riker. - Jak mogłeś to jej zrobić ? Zabiję cię! Rozumiesz..
- Riker. Uspokój się. - wtrąciła Delly. - On jest pijany i nie kontaktuje..
- No właśnie. Jest pijany ! Może jak ma takie jazdy po alkoholu to nie powinien pić !!
- Ale.. ale... To nie tak. To był zakład - wymamrotał Ross.
- Zamknij się ! Jak wytrzeźwiejesz to wtedy sobie porozmawiamy.. - krzyknął Riker i wybiegł z domu.
- Rydel, kochanie co się stało ? - spytał Ell i zasnął na stole.
- Ty też się zamknij. Alkoholicy jedni.. Grr. - powiedziała Rydel. - I kto to teraz posprząta ?? No tak. Jak zawsze nie ma chętnych.. 


*

Kiedy Rydel ogarnęła ten cały bałagan postanowiła pójść do Vanessy zobaczyć jak się czuje. 
Zapukała do drzwi, ale nikt jej nie otwierał, więc postanowiła wejść do środka. Wszędzie było pusto. Poszła na górę. Drzwi do pokoju brunetki były lekko uchylone. Podeszła do nich i miała już wejść, ale coś ją zatrzymało. To, co tam zobaczyła i usłyszała kompletnie ją zamurowało.. A mianowicie zobaczyła zapłakaną Vanessę w objęciach Riker'a.

- Już nigdy nie pozwolę na to, żebyś płakała przez takiego dupka jak Ross. - powiedział Riker.
- Dziękuję. Jesteś taki kochany.
- Wiem. 
- A zostaniesz ze mną ? Nie chcę być dzisiaj sama..
- No jasne. Co to w ogóle za pytanie.. - oznajmił blondyn z uśmiechem na ustach i ponownie przytulił dziewczynę.

Rydel chwilę patrzyła na tą scenę, po czym się 'ocknęła' i postanowiła wrócić do domu. Zamknęła drzwi na klucz, bo wiedziała, że Riker nie wróci na noc. Weszła na górę i pomaszerowała od razu pod prysznic. Po kąpieli przebrała się w piżamę, stanęła przed lustrem i powiedziała do siebie : Co za idiotyczny, zwariowany i dziwny dzień ! po czym położyła się spać..

*kilka chwil wcześniej u Vanessy*

Leżałam sobie na łóżku płacząc w poduszkę. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju.. Wstałam gwałtownie z łóżka i zobaczyłam Riker'a.

- Riker ! Wiesz jak mnie przestraszyłeś.. - krzyknęłam.
- Wiem. Przepraszam. Nie chciałem ciebie przestraszyć. 
- Ok, ok. Nie przepraszaj mnie. Po ci tutaj przyszedłeś ? - burknęłam.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz. No i oczywiście przyszedłem czuwać nad tobą, żebyś nie zrobiła nic głupiego, póki twoich rodziców nie ma..
- Super ! Czuję się świetnie, rewelacyjnie, zajebiście. To chciałeś usłyszeć ? A teraz wyjdź chcę być sama..
-  Dobrze, ale najpierw muszę coś zrobić. - powiedział blondyn. Zaczął się do mnie przybliżać i.. pocałował mnie ! Sparaliżowało mnie chwilowo..
- Yy. Riker. - wymamrotałam.
- Dobrze już wychodzę. 
- Nie. Chciałam powiedzieć, żebyś został ze mną. Rodziców ani Max'a nie ma. Nie chcę być dzisiaj sama. 
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - powiedział blondyn i przytulił mnie.
- Ja też. 
- Chodź zrobię ci gorącą czekoladę i potem może obejrzymy jakiś film. Co ty na to?
- Super. Dziękuję.
- Za co mi dziękujesz ?
- Za to, że jesteś przy mnie i tak się mną opiekujesz. 
- To jest mój obowiązek. 
- Jak ja się cieszę, że mam tak wspaniałego przyjaciela.. Um. Riker..
- Tak ? 
- Czy możesz jutro sam odwieźć Paulę, bo ja chyba nie dam rady.
- Pewnie. Nie ma sprawy.
- Kochany jesteś.
- Wiem. 

Zaczęliśmy się śmiać. Zeszliśmy razem do kuchni. Zrobiliśmy gorącą czekoladę, a potem włączyliśmy sobie jakąś komedię romantyczną. Z Riker'em czułam się tak jakoś inaczej niż z Ross'em. Czułam się taka wyjątkowa..

*następny dzień*


Obudziłam się koło 10.00. Zaczęłam się szybko ubierać. W pewnym momencie odruchowo spojrzałam na kalendarz. Cholera ! Przecież dziś jest niedziela. Głupia ja ! Zeszłam na dół zobaczyć, czy Riker jeszcze śpi. Łóżko było zaścielone. Nie było go. W salonie na stole zobaczyłam małą karteczkę :

Tak jak chciałaś zaraz jadę z Paulą na lotnisko. Nie chciałem ciebie budzić. Zrobiłem ci małe śniadanko. Mam nadzieję, że będzie zjadliwe. Przyjdź do nas później. Napisz do mnie lub zadzwoń  jak wstaniesz. Czekam.
                              ~Riker.

Aww. Jakie to słodkie z jego strony - powiedziałam. Zjadłam to, co mi przygotował. Musiał wyjść niedawno, bo było jeszcze ciepłe. Nie wiedziałam, że on tak świetnie umie gotować. Byłam pod wrażeniem. Po śniadaniu postanowiłam zadzwonić do niego i podziękować. 

- No hej Vanessa. Wstałaś już ?
- Hej. Tak. Dziękuję Ci, za takie przepyszne śniadanko. Nie wiedziałam, że tak wspaniale gotujesz. 
- Ja ? No chyba mnie z kimś pomyliłaś. To tylko naleśniki. Od Delly się nauczyłem.
- Tak, tak. Tłumacz się. 
- No naprawdę. Hehe.
- Mhm. No nic. Nie przeszkadzam ci. Do zobaczenia później.
- Do zobaczenia. Przyjdziesz dzisiaj ?
- Nie wiem. Zobaczę. Może wieczorem.
- Ok. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Pa.
- Pa.


Rozłączyłam się i usiadłam przed telewizorem. Myślałam, myślałam i doszłam do wniosku, że długo nie rozmawiałam z Olivią. Zadzwoniłam do niej.

- Hej Olivia.
- No cześć Vanessa. Długo się do mnie nie oddziaływałaś. 
- Fakt. Dłuugo. Może to nadrobimy ? Co ty na to ?
- Świetnie. To może za 20 minut u mnie ?
- Ok. Będę. 
- To się widzimy. Czekam.
- Tak. Paa.
- Pa.

Wyłączyłam telewizor i poszłam na górę, aby się ubrać, bo byłam jeszcze w piżamie. Otworzyłam szafę i nie wiedziałam, co ubrać. Po jakimś czasie zdecydowałam się na to :



Zakluczyłam dom i poszłam do Olivii. 


*u Lynch'ów*

Wszyscy w kuchni jedli śniadanie. Brakowało tylko Riker'a. Po chwili blondyn wszedł do pomieszczenia i spojrzał na wszystkich..

- Ross jak zjesz to przyjdź do mojego pokoju. Musimy pogadać. - powiedział i wyszedł.

- Co mu się stało ? - spytał Ross.
- A co miało się stać ? - rzucił Ell.
- Co się miało stać ? Wczoraj wieczorem ty Ell całowałeś się z Rocky'm a ty Ross z Paulą. To się stało. - wtrąciła Rydel.
- Yy. Że co ? Nie no. Wrabiasz nas teraz. - powiedział Rocky.
- Wcale nie. Jak chcesz to spytaj się Riker'a albo Vanessy. Tylko my w trójkę byliśmy trzeźwi, a wy jak zawsze - pijani.
- Ej, ej. Bez takich ! - krzyknął Ross.
- Ale to prawda. Zapytaj się go. - powiedziała Rydel.
- Ok, ok. Jestem ciekawy czego on znowu ode mnie chce. Pewnie znowu będzie mi prawił kazania... - powiedział Ross wychodząc z kuchni.

Rocky i Ell spojrzeli na siebie i w jednej chwili razem powiedzieli : "Fuuj!" 



* w pokoju Riker'a*

Ross stał przed drzwiami brata i nie wiedział czy ma wejść, czy nie. Postanowił jednak zapukać.

- Właź Ross.
- Podobno chciałeś ze mną pogadać. - powiedział Ross.
- Tak. Siadaj i słuchaj uważnie tego, co mam ci do powiedzenia, bo dwa razy nie będę powtarzał. Jeszcze raz zrobisz to Vanessie, to będziesz trupem. Zapamiętaj to sobie gówniarzu!
- Ale co ? 
- Słuchaj. Na razie jestem spokojny, ale za chwilę to się może zmienić...
- No ok. Chodzi ci o to wczoraj ?
- Brawo. Ktoś uruchomił mózg.
- Tak naprawdę, to nie wiem, co się tam stało. Rydel mi przed chwilą powiedziała, że niby całowałem się z Paulą..
- Niby ? Niby ?! Chłopczyku jak ty masz takie jazdy po alkoholu to nie chlej tyle ! Lepiej zajmij się swoją dziewczyną, bo drugiej takiej nie spotkasz. 
- Ej, ej. Co ty sugerujesz ?
- Radzę ci, żebyś przestał pić i żebyś zajął się swoją dziewczyną, bo drugiej takiej nie ma.
- Haha. Co ty brałeś ? Ej. Na świecie jest tyle ładnych dziewczyn.. Jak nie ta to inna.
- Ross. Czyty w ogóle wiesz co ty mówisz ? Jak nie ta to inna ? Dobrze się czujesz ? Przecież nigdy nie znajdziesz takiej dziewczyny jak ona.. Nawet nie wiesz jak ona się czuła wczoraj, jak płakała. Zawsze kiedy ona ciebie potrzebuje, to ty masz "ważniejsze" sprawy do roboty. 
- Przestań tak gadać braciszku. Czekaj, czekaj. czy ty wczoraj byłeś u Vanessy ?Czy ona ci się podoba ? Wytłumacz mi to..
- Yy. Dobra. Tak, byłem i niej. I tak. Podoba mi się i to bardzo. To chciałeś usłyszeć ? A i uświadom sobie, że nie będę ciebie już więcej krył przed Vanessą. 
- Co ? Nie zrobisz mi tego. 
- A założymy się ? Zrobię to z największą przyjemnością.
- Dobra, dobra. Rozejm. Zmienię się. Przeproszę ją. Tylko powiedz mi jedną rzecz. Jak byłeś u niej wczoraj czy wy.. no... ze sobą spaliście ?
- Co ? Nie jestem taki jak ty. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił..
- Czyli wszystko między nami jest już ok ?
- No niech ci będzie. Ale wiedz, że jak jeszcze raz wywiniesz taki numer to nie będzie miło. Zapamiętaj.
- Zapamiętam. To zgoda ?
- Zgoda. - powiedział Riker i razem przybili sobie piątkę.


Z uśmiechami zeszli na dół. Usłyszeli głosy Rydel i Vanessy dobiegające z kuchni..

- Riker. Mam pomysł. Nie chcę żeby Vanessa mnie teraz zobaczyła. Zagadaj je a ja muszę coś przygotować dla niej. A i jeszcze jedno. Wyśle ci sms'a z adresem i przywieziesz tam Vanessę. Ok ?
- Ok. Nie wiem, co knujesz ale podoba mi się to. Niech ci będzie. Zrobię to, ale wiedz, że jak to spieprzysz to inaczej sobie porozmawiamy..
- Tak, tak. Wiem. To idź je zagadaj a ja spadam.
- Dobra. Czekam na sms'a.
Riker posłusznie poszedł do kuchni i zrobił to, co chciał Ross. 









Welcome kochani ! Rozdział beznadzieja. Wiem. Brak weny, brak czasu.. Przepraszam Was, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Wiem, że winny się tłumaczy, ale cóż. Jednym słowem SZKOŁA.
Dziękuję Wam za ponad 3000 wyświetleń ! Jesteście kochani. No i oczywiście te komentarze. Dziękuję Wam za to bardzo z całego serca. Nie wiem, czy wiecie, ale Wam przypomnę. Dzisiaj (2 marca 2014r.) o godzinie 17.00 jest akcja na TT. Wszyscy, co mają Twittera niech robią spam hasłem : #R5ComeToPolandInAugust . Liczymy na to, że R5 przyjedzie do nas jeszcze w tym roku ! :D Spamujcie kochani. Może nam się uda. ;*
Czekam na komentarze od Was. Liczę na to, że chociaż ktoś z Was weźmie udział w akcji na TT. 
A teraz pytanka do Was : Co u Was nowego ? Jak myślicie, co Ross przygotuje dla Vanessy ?, Co wydarzy się dalej ?, Czy Ross będzie już wierny Vanessie ?  - Odpowiadajcie. 

PS. Widzieliście dzisiaj jak Ross gotował w Sunday Brunch ? Jak nie, to macie link : https://www.youtube.com/watch?v=Vq4gMLhm9hI  (tutaj jest tylko kawałek nagrany  :D )



Kocham Was. <3 <3 <3


Dzisiaj macie zdjęcie Ross'a i Riker'a. ;*




`Becia`