Strony

środa, 28 maja 2014

Rozdział 20.

Rozdział 20. - Gwiazda filmowa ? 


[...]

- To gdzie idziemy najpierw ? - spytałam. 
- Hm.. Może do galerii ? - odpowiedziała blondynka i i poszłyśmy..

Po około pięciu minutach byłyśmy na miejscu. Postanowiłyśmy najpierw obejść wszystkie sklepy, później pójść na naszą ulubioną kawę.
Na początek weszłyśmy do naszego ulubionego sklepu z ciuchami. Kupiłam sobie miętową sukienkę, a Olivia t-shirt z flagą USA. Później poszłyśmy jeszcze do kilku innych sklepów. po czym postanowiłyśmy wejść do kawiarni..

- Yy. Alex, chodźmy może lepiej do innej kawiarni.. Tu jest za dużo ludzi..
- Co ty pleciesz Liv. Przecież tutaj prawie nikogo nie ma..
Olivia zaczęła się dziwnie zachowywać i zasłaniać mi coś, żebym nie zobaczyła..
- Liv, co ty odwalasz ? 
- Nic. Po prostu nie chciałam, żebyś to zobaczyła.. 
- Zobaczyła co ? - spytałam, a Olivia pokazała mi Ross'a siedzącego przy stoliku z jakimiś dwoma kobietami.. Jedną z nich rozpoznałam. To była Emily..

- Co za gnojek ! Zaraz tam pójdę i mu wygarnę to, co o nim myślę !
- Nie, Alex. Mam lepszy pomysł..
- Jaki ?
- Zadzwoń do niego i spytaj co robi itp. Może powie ci prawdę..
- Fakt. Dzięki kochana. Dzwonię. 

Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam. Widziałam jak się wahał, czy odebrać, czy nie, ale w końcu odebrał..

- Cześć kochanie. - powiedział.
- No hej. 
- Co się stało, że dzwonisz ?
- A nic takiego. Tak z nudów. Siedzę sobie sama w domu.. Może byś przyszedł do mnie ? Chcę pogadać.
- Ok. Przyjdę, tylko wieczorem.. Teraz nie mam zbytnio czasu, bo załatwiam coś na mieście.. 
- A co to za ważna sprawa ?
- Nie mogę ci powiedzieć. 
- Aha. Ok. To pa.
- Pa. Kocham cię. - powiedział blondyn i się rozłączył..



- Jaki bezczelny... - powiedziałam siadając na pobliską ławeczkę.
- Co się stało ?
- Wiesz co mi powiedział ?
- Yy. No nie.. Mów.
- Powiedział, że ma bardzo ważną sprawę, ale nie może mi nic powiedzieć. Aa. I na koniec powiedział, że mnie kocha.. Ale ściema. Mówi, że mnie kocha i w tym samym czasie umawia się z dwiema innymi dziewczynami.. Co on kur*a kocha cały świat ?  W ogóle jak on tak może ?
- Nie wiem. Ale nie przejmuj się nim. Na pewno to wszystko da się jakoś wyjaśnić. 
- Tak ? Ciekawe jak ?
- No normalnie.. 
- Może masz rację.. Ma do mnie dzisiaj przyjść wieczorem, to z nim porozmawiam.. 
- No i dobrze. Pogadacie sobie i wyjaśnicie wszystkie zagadki..
- Hehe. Może faktycznie masz rację. Wiesz co ?
- No co ?
- Wspaniała jesteś. 
- Aww. Jak słodko. Dobra chodźmy do jakiejś innej kawiarni na dobre ciacho i latte. - powiedziała Olivia i poszłyśmy.
*

Weszłyśmy do kawiarni, usiadłyśmy i zamówiłyśmy moją ulubioną szarlotkę z cynamonem i lodami oraz latte. Siedziałyśmy sobie i rozmawiałyśmy, kiedy Olivia nagle coś zauważyła.. 

- Ej, Alex, czy to nie jest przypadkiem twój ojciec ?
- Gdzie ?
- Odwróć się. Tam w rogu po twojej lewej stronie..
- Ty.. Faktycznie. I ciekawe, co to za ciekawa pani. Straszny potwór.. - wybuchnęłyśmy śmiechem. - Poczekaj mam pomysł.. Tylko nagrywaj.
- Co ty chcesz zrobić ? 
- Zobaczysz.. - powiedziałam do Liv i poszłam do stolika mojego ojca.


- Cześć tatuś. Co za niespodzianka..
- Witaj słoneczko. Co ty tutaj robisz ?
- A to co ty. Siedzę, piję kawkę, plotkuję z koleżanką.. A może przedstawisz mi swoją nową koleżankę ?
- Skoro chcesz. To jest Elizabeth. Elizabeth to jest moja córka Alexandra. 
- Miło mi ciebie poznać dziewczynko.. - dziewczynko ? Mam w tym roku 19., a ona do mnie mówi dziewczynko ? Grr.
- Mi panią również. - uśmiechnęłam się od niechcenia.. Ma pani fajną sukienkę.
- Dziękuję. 
- Poszerza panią. 
- Słucham ? 
- Nic, nic. Tato widzę, że pijecie winko. Mogę łyka ?
- Skoro chcesz. - wzięłam kieliszek wina i wszystko wylałam na sukienkę Elizabeth..
- Ty bachorze ! Jak mogłaś ?
- Ups ! Przepraszam. Ostatnio tak mi jakoś ręka się trzęsie.. Ale niech się pani nie martwi. Tatuś na pewno kupi pani nową..
- Kochanie, wychodzę. Nie wytrzymam tego dłużej.. Jak skończysz to przyjedź do mnie do domu.. 
- Dobrze kochanie. - odpowiedział. Boziu, jaki się z niego robi pantoflarz na starość..
- Alex, co to za szopka ? - wtrącił mój ojciec.
- No właśnie tato, co to za szopka ? Co ty odstawiasz ? Nie masz wyrzutów sumienia ? Zdradzasz mamę z babsztylem tylko o 1% ładniejszym od diabła.. Tato. Nie wstyd ci ?
- Tak, wstyd mi, ale ze ciebie.
- Wiesz co. A mi wstyd, że jesteś moim ojcem. Żałuję, że ciebie w ogóle znam. Teraz widać, jaki jesteś naprawdę.. A z moją mamą ożeniłeś się tylko dla pieniędzy.
- Słucham ?
- Taka jest prawda.. Chcesz więcej faktów ?
- Już wystarczy.. Nie przy ludziach.
- No widzisz. Ludzi się boisz ? Jesteś tchórzem. Skończonym tchórzem.
- Odszczekaj to młoda damo.
- Nic nie będę odszczekiwać. Psem nie jestem. Miłej randki.. Cześć ! - powiedziałam i podeszłam do Olivii.


- Kochana! To było epickie! - powiedziała Liv.
- W to nie wątpię..
- Hahaha. Tak. Mam wszystko nagrane. 
- Super. Chodźmy do parku. Na dziś mam już dosyć kawiarni. - wyszłyśmy i nagle zatrzymał nas jakiś facet.


- Przepraszam. Dziewczyny, możecie chwilkę poczekać. Chciałbym porozmawiać. 
- Dobrze. Słuchamy.
- Tak się cieszę, że byłem w tej kawiarni, kiedy pani zrobiła to coś. - zwrócił się do mnie.
- Yy. To fajnie. Cieszę się, że się panu podobało.. 
- Przepraszam. Nie przedstawiłem się. Jestem James Miller z 20th Century Fox. Właśnie kręcimy nowy film. Jeżeli masz ochotę, to zapraszam cię jutro na 10.00 na spotkanie..
- Aaaa! Naprawdę ? Zawsze chciałam zobaczyć jak się kręci film..
- To znaczy, że się zgadzasz ?
- Tak. 
- Tylko wiedz, że nie tylko zobaczysz jak się kręci film, ale w nim zagrasz. Jesteś idealną osobą, której nam właśnie brakuje.. Oto moja wizytówka. W razie jakiś problemów dzwoń.
- Dobrze. Dziękuję panu bardzo..
- To ja dziękuję. Do zobaczenia jutro.
- Do widzenia. - odpowiedziałam i poszłyśmy..


- Aaaaa! - zaczęłam się drzeć. Olivia! Rozumiesz co się stało.. - zaczęłam się drzeć.
- Tak. dostałaś rolę filmową w jednej z największych amerykańskich wytwórni filmowych.
- Ale się cieszę. Na początku myślałam, że ta jest jakiś żart.. A potem jak ten facet dał mi swoją wizytówkę, to wtedy uwierzyłam, że nikt mnie nie wkręca.. 
- Tak się cieszę kochana. Będę miała przyjaciółkę, która będzie gwiazdą filmową.
- Oj tam do razu gwiazda filmowa.. Pewnie dostanę jakąś króciutką rolę. Pewnie jedno zdanie i tyle..
- Nie marudź. Może i dostaniesz tylko jedno zdanie, ale jak cię już ktoś zauważy, to będziesz rozchwytywana.. Zobaczysz. Ja ci to mówię. 
- Haha. Dobry żart. - powiedziałam.
*

Weszłyśmy właśnie do parku i postanowiłyśmy usiąść obok skateparku. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Trochę o dzisiejszym wydarzeniu, chłopakach, Rossie i Rikerze.. Trochę mnie to zdziwiło, bo Liv i Riker widzieli się tylko kilka razy w życiu, (z tego co wiem) a tyle o nim wiedziała.. Szkoda, że wyjeżdża, bo była by z nich niezła para.. 

- Ej. Widzisz te ciacha ?
- Jakie ? - spytałam. 
- No tam na deskorolkach. 
- No tak. I co ?
-Aww. Chyba idą w naszą stronę.
- Olivia ! 
- No co ? 
- Nic, nic.
- Tak sobie tylko marzę. Niewolno ?
- Wolno, wolno.


- Cześć dziewczyny. Co tam u was ? 
- A ok. A u was ?
- Też. Umm. Ja jestem Jacob, to jest Lucas i Daniel.
- A ja jestem Olivia, a to Alex.
- Miło nam was poznać. - powiedział Lucas.
- Nam też. To czym się zajmujecie ? Jakie są wasze zainteresowania ? - spytał Daniel.


Rozmawialiśmy z nimi chyba z godzinę. Potem wymieniliśmy się numerami. Haha jak to określiła ich Olivia : "Fajni i seksowni chłopacy". Hahaha. No nieźle. Chyba zakochała się we wszystkich trzech naraz, ale chyba najbardziej w Lucasie. On chyba w niej też. Tak się na nią patrzał. Po prostu miłość od pierwszego wejrzenia. Hahaha. Nadal z tego nie mogę. 

Po jakiś 20 minutach byłyśmy przed moim domem. Weszłyśmy do środka i z salonu było słychać szlochanie.. Weszłyśmy dalej i zobaczyłyśmy moją mamę całą zapłakaną.

- Mamuś. Co się stało ? Dlaczego płaczesz ? - spytałam.
- Nic się nie stało. Po prostu czasami trzeba sobie popłakać.
- Tak, tak. Takie bajeczki, to mogłaś mi wciskać jak miałam 5 lat, a nie teraz. Chodzi o ojca ?
- Tak. Godzinę temu przyszedł, powiedział, że mnie zdradza od dwóch miesięcy.. Wziął rzeczy i wyszedł trzaskając drzwiami.. 
- A pro po ojca. Mamy coś dla ciebie. - powiedziałam. - Przygotuj się na dużą dawkę śmiechu. Olivia dawaj telefon. 

Dziewczyna wyciągnęła telefon z kieszeni i puściła nagranie. Tym razem moja mama też płakała, ale ze śmiechu. Tak się śmiałyśmy, że aż nas brzuchy rozbolały..

- Kocham cię córeczko. Jesteś taka wspaniała. 
- Wiem. - odpowiedziałam.
- Jutro idę do adwokata i wnoszę sprawę o rozwód.
- No i prawidłowo. W końcu..
- Kiedyś musiało to nastąpić.
- Wiem, że ostatnimi czasy nie było pomiędzy wami zbyt kolorowo..
- Też to zauważyłaś ? 
- A kto jeszcze to zauważył ? 
- Max. 
- A właśnie. Gdzie on jest ?
- U kolegi, ale niedługo powinien wrócić. 
- To super. Będę się musiała go o coś zapytać.
- Córciu..  Stwierdziłam, że chyba będę musiała cię wysłać na studia aktorskie. Masz naprawdę do tego talent. Żeby takie coś wymyślić na poczekaniu..
- Z miłą chęcią. A właśnie. Aktorstwo.. - powiedziałam z 'zacieszem' na twarzy.
- Co się stało ? - spytała mama.
- Nic, nic. Tylko dzięki temu 'przedstawieniu' dostałam rolę w filmie.
- Słucham ? Żartujesz sobie teraz ze mnie córeczko, prawda ?
- Nie. Spójrz. - powiedziałam i pokazałam mojej mamie wizytówkę pana Miller'a.
- Potwierdzam. Ma być jutro w 20th Century Fox o 10. - wtrąciła Olivia.
- Jestem z ciebie dumna. - przytuliła mnie. - To jak dziewczynki ? Lody czekoladowe z czekoladą i bitą śmietaną ?
- Bardzo chętnie, tylko może innym razem. 
- Dlaczego ? Musisz już iść ? Przecież dopiero 19.00.
- Przepraszam, ale muszę iść. Miałam być w domu o 19.00
- A mamo. Własnie, ty nic nie wiesz.. - wtrąciłam.
- Czego znowu nie wiem ?
- Olivia jutro wylatuje do Polski.. Na stałe.
- Co ? Czyli się wyprowadzasz z mamą na drugi koniec świata ?
- No tak. Niestety. Także dziękuję za wszystko. Do widzenia.
- Do zobaczenia.. - powiedziała moja mama. - Poczekaj Olivia. Podwiozę cię.
- Naprawdę ? 
- Tak. Chcę porozmawiać jeszcze z twoją mamą przed odlotem.. Wezmę tylko kluczyki i już jedziemy.. 

- Liv. 
- Tak ?
- O której masz samolot ?
- O 9.30
- O kurde! 
- Co ? Nie wiem, czy zdążę.
- Ale nie musisz przyjeżdżać. Bynajmniej nie będę płakać całą drogę do Polski.
- Dam radę. Do jutra..
- Do jutra. - powiedziała Olivia i przytuliła się do mnie.

Blondynka wsiadła do samochodu mamy i odjechały. Zamknęłam drzwi i poszłam do siebie do pokoju. Włączyłam muzykę, wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku. 
Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Myślałam, że to mama zapomniała kluczy.. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi, ale jednak to nie była ona, tylko.. Ross.




Witajcie Misiaki. :* Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział.. Miałam z nim niewielkie problemy techniczne.. W pewnym momencie chciałam nawet zawiesić bloga, bo nikt nie dodawał komentarzy i spadła mi też gwałtownie liczba wejść, ale Wiktoria bardzo mi wtedy pomogła i odradziła mi ten pomysł, za co jej bardzo dziękuję. <3 Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodoba.. ;) Liczę na Wasze komentarze, które motywują mnie do dalszej pracy. :**
Następny rozdział pojawi się jak będzie minimum 8 komentarzy. 
Do następnego razu ! :***
Kocham Was. <3 <3 <3


Łapcie zdjęcie chłopaków, których spotkały dziewczyny (kolejność jest taka, jak się przedstawiali dziewczynom xd) i Live z Londynu. :***



`Beata`

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 19.

Rozdział 19. - "Czy coś ze mną jest nie tak ? "


Szłam w pośpiechu przez plażę czytając gazetę. Nie mogłam uwierzyć w to, co tam napisali..
Co za wredni ludzie! Nie dają człowiekowi spokojnie żyć. Ale z drugiej strony już wiem dlaczego Ross się wczoraj nie odzywał.. Hmm. Ciekawe, czy wie, co o nim piszą w gazecie.. 
Postanowiłam pójść do Lynch'ów i pokazać im ten 'brukowiec'.
Kiedy weszłam do domu Rydel, Ell, Rocky, Ryland i Riker siedzieli na kanapie i oglądali telewizję. Przywitałam się z nimi i nie mogłam uwierzyć w to, co teraz pokazują w "Hot Stars". A mianowicie mówili o tym samym, co przed chwilą przeczytałam w gazecie. 

- Jeszcze tutaj ? Co za bezczelne typy ! - powiedziałam. 
- Jak to jeszcze tutaj ? - spytała zdziwiona Rydel.
- No bo to nie tylko jest w telewizji.. Ale w gazecie również...
- Co ?
- No tak. Trzymajcie... 
- Nic nie widzę. Czytaj na głos.. - powiedział Ell.
- Słuchajcie :

Ross Lynch wczoraj był widziany z tajemniczą dziewczyną na plaży w Beverly Hills. Nie była to jednak jego wybranka Alexandra Johns. Czyżby Ross zdradzał swoją ukochaną ? Na jej miejscu bylibyśmy zazdrośni.. 

Po tym, co przeczytała Rydel wszystkim opadły szczeny. 

- Nie dość, że pokazują to w telewizji, to jeszcze o tym piszą w gazetach. - oburzył się Riker. - Poczekajcie. Zadzwonię do ojca i pojedziemy tam..
- A tak w ogóle to gdzie Ross ? - spytałam.
- A wiesz, że nie wiem. Rano zjadł śniadanie i wyszedł.. - powiedziała Delly.

W tym momencie wkroczył do domu Ross z jakąś dziewczyną. 

- Ej słuchajcie. Szliśmy sobie z Emily plażą i wszyscy na nasz widok szeptali coś między sobą. Później poszliśmy do kawiarni i w telewizji puścili jakieś dziwne rzeczy o nas.. - tłumaczył Ross.
- Poprawka. Nie o nas tylko o Tobie, Van i Twojej nowej koleżance. - poprawił go Rocky.
- Właśnie.. A może przedstawisz nam tą piękną nieznajomą.. - ciągną Ell.
- A tak jasne.. To jest Emily. Emily poznaj moją rodzinę.. To jest Rydel, Ellington, Rocky i Ryland. 
- Cześć. - powiedziała Emily. A ja siedziałam w fotelu obok i przypatrywałam się tej całej dziwnej sytuacji.. 
- Oj. Byłbym zapomniał. To jest Riker. - blondyn wskazał na brata który właśnie wchodził do salonu. 
- Słuchaj młody. Jedziemy. Gadałem z ojcem. Dołączy do nas na mieście. Trzeba to wszystko jakoś odkręcić. Nie może tak być, że gdzie się nie pokażesz zaraz o tym piszą..- powiedział Rik. 
- Dobra to jedziemy. Emily zostajesz czy jedziesz ? - spytał Ross.
- Jadę. 
- Nie obraź się Emily.. Ale musimy załatwić to sami. Wiesz jaka by była afera jakbyś pojechała tam z nami ? Media nie przestałyby ględzić... Odwieziemy cię do domu. - oznajmił Riker. - A teraz chodźcie.. 

Chłopaki wyszli w pośpiechu zabierając ze sobą Emily.. A reszta przyglądała się temu całemu zdarzeniu z otwartymi ustami..

- Czy ja jestem niewidzialna, czy jak ? - spytałam. 
- To on jest ślepy. - powiedział Rocky.
- Nie przejmuj się. - powiedziała Rydel. - Rocky ma rację. On jest ślepy.. Chyba zadzwonię do okulisty i umówię go na wizytę... Od tego wszystkiego totalnie mu się w głowie poprzestawiało. 
- Haha. Czasami przydało by mu się to.. Ale jak on mógł..
- No widzisz. Kilka pięknych kobiet koło niego i człowiek ślepnie.. - zaczął się śmiać Rocky, a Ratliff i Ryland razem z nim. 
- Faceci. - prychnęła Rydel. - Chodź kochana. Wskakujemy w stroje i pędzimy na plaże. Taka świetna pogoda.
- Nie obraź się kochana, ale ja nie mam ochoty nigdzie iść. Szczególnie na plażę. Za dużo ludzi.. 
- Rozumiem.. To zostajemy w domu i pooglądamy jakieś filmy.. Co ty na to ? - zaproponowali chłopcy.
- Nie obraźcie się kochani, ale chcę zostać sama. Nie mam już siły na nic. Muszę się uczyć, a w dodatku mam jutro poprawkę z chemii. Także idę się uczyć. Może wieczorem wpadnę..
- No dobrze. Ucz mi się tam kochana. - powiedziała Rydel i przytuliła mnie. 
- Cześć wszystkim. - powiedziałam, po czym wyszłam z domu Lynch'ów i poszłam do swojego..


*

Kiedy weszłam do domu nikogo tam nie było.. Max pewnie był na mieście z kolegami, rodzice w pracy.. Ostatnio ciągle się kłócą i biorą nadgodziny, żeby jak najmniej czasu się widzieć.. Ojciec jakieś dwa tygodnie temu przeniósł się na kanapę w salonie i tam śpi. Mama płacze po nocach. Bardzo dziwne zjawisko.. Nie wiem dlaczego się tak dzieje. Przecież zawsze byli zgodnym i bardzo kochającym się małżeństwem, a tu nagle niespodzianka. Ale jedno wiem. Jak tak dalej będą się zachowywać to trafię do wariatkowa ! 
Zrobiłam sobie kawę i poszłam do siebie. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam książki z plecaka. Wzięłam podręcznik z chemii i zaczęłam się uczyć.. 

*w tym samym czasie u Lynch'ów*

- Musieliście wypalić z tymi kobietami.. Nawet nie wiecie jak jej się przykro zrobiło.. - krzyknęła Rydel. - W ogóle nie macie wyczucia sytuacji.
- Delly. Nie denerwuj się tak. Chcieliśmy ją trochę rozbawić. Ostatnio chodzi taka przybita. - tłumaczył się Ratliff.
- Jakoś się wam to nie udało. 
- No nie dąsaj się Delly. 
- Która godzina ? - spytał Ryland. 
- 17:19 a co ? 
- Za 11 minut mam trening. Podrzuci mnie ktoś ?
- Dobra zawiozę cię. - oznajmił Rocky. 
- To ja jadę z wami. - powiedział Ell.
- Mam pomysł. Pojedziemy wszyscy. Pojedziemy po drodze na zakupy.. 
- Co ? Ja nie lubię godzinami chodzić po sklepach z butami.. - jęczał Rocky.
- Nie jęcz. Musimy pojechać do jakiegoś marketu. Lodówka świeci pustkami.
- Oo. I ta propozycja podoba mi się w 100% - powiedział brunet. Wszyscy się na niego spojrzeli w wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
Po około 5 minutach wszyscy byli już w drodze na stadion. Kiedy odwieźli Rylanda skierowali się w stronę supermarketu.


*dwie godziny później u Van*

Siedziałam sobie na łóżku ucząc się przy tym zajadając żelki. Odruchowo spojrzałam na zegarek. O nie! - powiedziałam do siebie. Jest już po 19:00. Miałam zadzwonić do Olivii. Wzięłam laptopa i od razu włączyłam skype. Na moje szczęście dziewczyna jeszcze była aktywna. Zadzwoniłam do niej.

- No hej Liv.
- No hej Alex. 
- Co tam u ciebie kochana ? Co masz taką minę ? 
- Jaką ?
- No taką jak by się coś strasznego stało..
- Aż tak to widać ?
- Ale co ? No powiedz do cholery..
- Widzisz te kartony za mną ?
- No tak.. I co z nimi ? Tylko mi nie mów że....
- Tak. 
- Nie. Nie możesz mi tego zrobić. Ja wiem, że ostatnio nie za często się odwiedzałyśmy ale....
- Van, czekaj. Przecież to nie koniec świata. Przecież jest internet, istnieją samoloty, telefony.. Będę przyjeżdżać na całe wakacje do Los Angeles.. Będziemy dalej przyjaciółkami..
- Jejku.. A gdzie w ogóle się wyprowadzacie ? Mam nadzieję, że nie aż tak bardzo daleko..
- No właśnie sęk w tym, że daleko...
- Gdzie ? 
- Do... Polski.
- Co ? Przecież to jest tak strasznie daleko. A kiedy w ogóle wylatujesz ? 
- Pojutrze. 
- No świetnie.. A spotkamy się jeszcze przed twoim wyjazdem ? 
- Pewnie.. Jutro mamy najkrócej w szkole. Znaczy ty.. Ja już nie. To może spotkamy się zaraz po szkole ? Co ty na to ? 
- Ok. To bądź u mnie o 13:30.
- Dobra. Będę. A teraz już muszę kończyć. Muszę mamie pomóc. Pogadamy jutro. 
- Tak. Do zobaczenia. - powiedziałam i rozłączyłam się..

Po tym, co usłyszałam od Olivii straciłam wszystkie siły. Sięgnęłam po pamiętnik i zaczęłam pisać. Musiałam to z siebie wyrzucić..


Kochany pamiętniczku ! 

W moim życiu wszystko się pie*rzy. Po prostu zaje*iście ! Najpierw rodzice się kłócą jak cholera, potem Ross ma mnie gdzieś i sprowadza sobie panienkę. A teraz moja przyjaciółka oznajmia mi, że pojutrze się wyprowadza i to na drugi koniec świata.. No zaje*iście. Nie mam już siły na nic. Jestem ciekawa, co się wydarzy dalej.. Chyba już gorzej być nie może.....


Odłożyłam pamiętnik na szafkę. Wyciągnęłam słuchawki, podłączyłam je do telefonu i włączyłam muzykę.. W pewnym momencie poleciała ulubiona piosenka moja i Liv. 

Piosenka o przyjacielskiej przysiędze, przyjaźni na zawsze. Przy tej muzyce poleciały mi łzy.. Płakałam przez jakiś czas, po czym zasnęłam. 


*

Obudziłam się i zerknęłam na zegarek. Była 23:29. Spojrzałam na siebie i zorientowałam się, że jestem w ubraniach. Postanowiłam pójść pod prysznic i przebrać się w piżamę. 
Po wyjściu z łazienki położyłam się i zasnęłam w mgnieniu oka.


*następny dzień (30.04)*

Obudziłam się jak zwykle, kiedy trzeba iść do szkoły. Był piękny, słoneczny dzień. wyciągnęłam z szafy jedne z moich ulubionych ubrań czyli rurki, t-shirt i trampki. Ubrałam się i zrobiłam sobie lekki makijaż. Zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie tosty z dżemem. Po śniadaniu poszłam do szkoły. Po drodze słuchałam muzyki i powtarzałam sobie materiał z chemii. 

*

Po skończonych lekcjach poszłam prosto do domu. Zaczęła się majówka ! Było tak pięknie. Przebrałam się i wyszłam przed dom. Nie czekałam długo i przyszła Olivia. Postanowiłyśmy pójść na miasto...




Witajcie kochani ! <3 Jak widzicie rozdział 19. już za nami. Moim zdaniem jest nawet okey. Z góry przepraszam za wszelkie błędy. Nie wiem, czy zdołam w przyszłym tygodniu dokończyć rozdział 20. ale postaram się. :D Czekam na Wasze komentarze. 
Do następnego razu ! :*****
Kocham Was. <3






`Becia`