Strony

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 26. cz. I

"Mówisz serio ?"


[...]


26-27.08


*Alex* 



Szliśmy powoli, nie spiesząc się. 


- Umm. Alex, pewnie chcesz wiedzieć po co Cię wyciągnąłem w środku nocy na spacer.

- No raczej. Mów, co się stało.
- A skąd wiesz, że akurat coś się stało ? - stanęłam naprzeciw niego i spojrzałam mu głęboko w oczy, po czym dodałam:
- Po pierwsze znam cię dość długo, po drugie sam mi powiedziałeś, że chcesz się spotkać i pogadać o Rossie.
- No dobra, masz mnie. - uśmiechną się, lecz po chwili posmutniał.
- Co się dzieje Riker ? Co z tym Rossem ? 
- No bo po waszym rozstaniu Ross totalnie się załamał.  Ostatnio nie jest z nim za dobrze. Szwenda się po domu bez celu jak jakiś zombie. Nic nie je, nie przychodzi na próby, stał się też bardzo nerwowy. Jednym słowem olewa wszystko. Strasznie nam jest go żal.. Widziałem też, jak po kryjomu pije alkohol, a wczoraj..
- Co wczoraj ? No mów.
- Wczoraj chciał sięgnąć po żyletkę..
- Co ?? To nie może być prawda. - zaniemówiłam. 
- Niestety tak jest. Spytaj się Rydel. Powiedział jej wczoraj, że jedynym wyjściem z tej całej sytuacji jest żyletka.

To, co przed chwilą powiedział mi Riker wstrząsnęło mną. Przecież to nie mógł być Ross - mój Ross. Nie powiem, wkurzyłam się, ale i też trochę załamałam, bo z mojego powodu chciał odebrać sobie życie. Na szczęście nie będzie już musiał tego robić, bo zostaję! Oczywiście Ross o tym jeszcze nie wie, ale już niedługo się dowie. Jestem taka podekscytowana, że nie muszę wyjeżdżać i zmieniać otoczenia. Mogę zostać tutaj z moim Misiem i przyjaciółmi. Kurcze cieszę się, jak mała dziewczynka, która dostała właśnie wymarzoną lalkę.


- Alex, pomóż. Przegadaj mu jakoś do rozsądku..  

- Riker...
- Ja wiem, że ty wyjeżdżasz i tak dalej, ale zrób to dla niego, zrób to dla nas wszystkich. 
- Ale Riker.. Mogę coś powiedzieć ?
- No mów.
- Powiem Ci, ale tylko pod jednym warunkiem. 
- Zrobię wszystko.
- Obiecujesz, że nie wygadasz ?
- Obiecuję.
- W takim razie słuchaj. Ja.. zostaję.
- Żartujesz ?
- Nie. Mówię prawdę. Zostaję. Zostaję na stałe.
- Ale.. To wspaniale! - przytulił mnie.

Staliśmy tak przez chwilę. Widziałam, że bardzo się ucieszył. Jestem ciekawa, jak zareaguje reszta, kiedy się dowie, lecz muszę na to jeszcze trochę poczekać. Mam nadzieję, że jak powiem Rossowi, że zostaję, to dalej będziemy razem. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego. 

Kiedy blondas mnie w końcu puścił dodałam:
- Tylko proszę nie mów o tym nikomu. Jesteś pierwszą osobą, która o tym wie i chcę, żeby tak zostało. 
- Obiecuję, że nikomu się nie wygadam, a już na pewno nie Rossowi. - uśmiechnął się - Już widzę jak się ucieszy, kiedy mu o tym powiesz.
- Też mam taką nadzieję. - posłałam mu uśmiech. 
- Lubię to!
- Yy.. Lubisz co? - spytałam z lekkim zdziwieniem na twarzy.
- Jak się uśmiechasz. - zamknął oczy i po chwili dodał - Zwłaszcza do mnie. 
- Okey ? - zachichotałam. 
- Czy ja to serio powiedziałem ? - pokiwałam twierdząco głową - Ale ze mnie palant! Przepraszam Alex.
- Ale za co Ty mnie przepraszasz ?
- Pewnie masz mnie teraz za jakiegoś psychopatę, który nie umie znaleźć sobie własnej dziewczyny, tylko..
- Tylko co ?
- Nic, nic..
- Riker wiem, że się we mnie podkochujesz. 
- Coo ? Pff. Nie. - zarumienił się, próbował to przede mną ukryć.
- Mów co chcesz. Ja i tak wiem swoje.. To widać. 
- Aż tak ? - odwrócił się tyłem do mnie.
- Słuchaj, Riker. Znajdziesz jeszcze dziewczynę na której punkcie oszalejesz. Zobaczysz. Ja też kiedyś myślałam, że zostanę sama, a tu proszę.. Zakochałam się. Ty też się zakochasz. Na świecie jest wiele dziewczyn. Na pewno któraś z nich wpadnie Tobie w oko. To tylko kwestia czasu - zakończyłam swój monolog. 
- Dziękuję.
- Za co ? 
- Za wszystko. Za to, że jesteś, że zostajesz no i ogólnie, że jesteś taką świetną przyjaciółką. Ross jest szczęściarzem, że ma taką dziewczynę jak ty. - Stanęłam naprzeciw chłopaka, i spojrzałam mu głęboko w oczy. Były przepiękne, czekoladowe, głębokie jak studnia. Takie same jak Rossa. Cholera! Wszystko i wszystkich porównuję do Rossa. Tęsknię za nim. Za jego czułymi słówkami, pocałunkami, przytulasami i tym czasami głupkowatym zachowaniem. Po prostu go kocham ponad życie i myślę o nim. Nawet nie wiem, co bym zrobiła, gdybym się przeprowadziła do NY na stałe. Chyba bym umarła z tęsknoty.. Teraz już wiem. Nie mogę zrobić tak, jak chciałam. Muszę mu powiedzieć, że zostaję. Muszę. Z samego rana. Jak najszybciej. 

- Alex, Alex - zaczął krzyczeć Riker i machać mi przed oczami. 

- No słucham. - otrząsnęłam się i mrugnęłam oczami.
- Coś się stało ?
- Nie, tylko się zamyśliłam.. 
- Nad czym tak rozmyślasz ? 
- Ogólnie. Nad życiem. Nad wszystkim.  
- I co wymyśliłaś ?
- Doszłam do wniosku, że muszę jak najszybciej powiedzieć Rossowi, że zostaję i że go bardzo kocham. Teraz już wiem, jak się musiał czuć, kiedy powiedziałam mu z dnia na dzień, że z nim zrywam, bo muszę wyjechać. Teraz już to wiem. 
- Teraz chcesz mu to powiedzieć ? - spojrzał na zegarek - jest 3.37 - oznajmił mi.
- No fakt. Teraz może nie, ale jutro na pewno. Riker, mam prośbę.
- Dla ciebie wszystko. Mów.
- Proszę przypilnuj, żeby Ross jutro nigdzie nie wychodził i napisz mi proszę, jak się obudzi, dobrze?
- Pewnie. Masz to jak w banku.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - blondas nic mi na to nie odpowiedział, tylko się szeroko uśmiechnął. 

Długo rozmawialiśmy na przeróżne tematy, spacerowaliśmy po plaży. Wstąpiliśmy na kawę do Starbucksa. W domu byłam nad ranem.. To był bardzo miły wieczór. Dzięki niemu zrozumiałam, co jest dla mnie najważniejsze. 


*następny dzień*

Obudziło mnie walenie do drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwunasta w południe. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam powolnym krokiem na dół, aby otworzyć drzwi.. 


- Już idę, idę. Spokojnie ! - krzyczałam. 

Otworzyłam i zobaczyłam.. Rocky'ego? 

- Rocky!? Do cholery, dlaczego mnie budzisz o tak wczesnej porze ? - nie wiem do końca, dlaczego krzyknęłam. 

- Wczesnej porze ? - spojrzał na zegarek. - Dochodzi 12.00 a.m.
- Dobra. Mniejsza o to. Co chcesz ? - rzuciłam. 
- Czemu tak oschle ? Mogę wejść ?
- Wchodź. - bąknęłam i wpuściłam bruneta do salonu. Usiadł na kanapie i zaczął się na mnie dziwnie gapić.. - Rocky! Coś nie tak ? 
- Oprócz tego, że ślicznie wyglądasz w tym szlafroczku, to nic.. 
- Yy. Ok. Co zmalowałeś ?
- Jeszcze nic. 
- Mhm.. To powiesz mi czemu od samego rana jesteś taki w skowronkach ? I co ważniejsze, to po co tutaj przyszedłeś ?
- A no tak! Zapomniałem! Chodź do nas. Chyba wymyśliliśmy coś, żebyś została tutaj z nami.. - powiedział z mega bananem na twarzy. 
- Wymyśliliśmy? - spytałam ze zdziwieniem. 
- No prawie wszyscy, bo Ross odkąd się rozstaliście prawie wcale nie wychodzi z pokoju i z nami nie rozmawia. Ale robimy to dla niego, dla ciebie, dla was. 
- Dziękuję. Kochani jesteście! - powiedziałam i przytuliłam go. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam..
- Czyli się cieszysz ? 
- Jeszcze się pytasz. 
- I tak właśnie miało być. - powiedział z uśmiechem od ucha do ucha. -  To jak, idziesz ?
- Pewnie.. Tylko muszę się ubrać. Będę za kwadrans..
- Ok. Czekamy. - odpowiedział brunet i wyszedł. 

Wbiegłam szybko na górę i usiadłam na łóżku.. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Jak ja ich kocham! Nigdy wcześniej nie miałam tak wspaniałych przyjaciół, jak oni. Mam nadzieję, że Riker już nie śpi, bo muszę z nim pogadać, zanim pójdę do Lynchów. Sięgnęłam po telefon i zaczęłam dzwonić. 


- Halo?
- No hej Riker. Jak tam Ross ?
- Już nie śpi. Siedzi w pokoju i gra.
- To świetnie. Wiesz, kto mnie przed chwilą odwiedził ?
- Wiem, wiem. Rocky. Jak wstałem, to wszyscy siedzieli w salonie i knuli, co by tu zrobić, żebyś została. Oczywiście nic im nie powiedziałem, tak jak chciałaś. 
- Kochany. Dobra, to ja się ubieram i zmykam. Zaraz będę u was. 
- Świetnie. Czekamy. 

Jakie to świetne uczucie, że nie muszę nigdzie wyjeżdżać, że mogę zostać z najlepszymi przyjaciółmi na świecie, no i z ukochanym chłopakiem.. Czas im teraz to wszystko oznajmić. Po kolei. Zerwałam się z łóżka i już miałam wychodzić, gdy nagle coś mnie tknęło i podeszłam do lustra. 
*facepalm* Alex ty ciamajdo! - powiedziałam do siebie. Ciągle miałam na sobie kapcie, piżamę i różowy szlafroczek!
Otworzyłam szafę z ubraniami założyłam top, szorty, a na nogi wsunęłam trampki. Włosy spięłam w kucyka. Wzięłam telefon i wyszłam.





Przepraszam, przepraszam, przepraszam ! 
Mam nadzieję, że wybaczycie mi fakt, że tak długo nie było rozdziału.
Mam nadzieję, że kolejny będzie szybko o ile szkoła mi na to pozwoli..
Wszelkie błędy poprawię wkrótce, więc nie patrzcie na nie. ;)
Kocham Was <3
~ Beata